Najbardziej bulwersująca z podniesionych przez radnych PiS kwestii wydaje się sprawa nieściągniętych od białostoczan kar za jazdę na gapę. Henryk Dębowski podczas konferencji prasowej w czwartek podał, że kwot nieściągniętych od gapowiczów należności sięga 47 milionów złotych. To jest kwota wyższa od rocznej dotacji, jaką płaci samorząd trzem spółkom komunikacyjnym przewożącym pasażerów. W uzasadnieniu prezydenckiego wniosku o podwyżkę padła kwota 45,39 mln zł dotacji udzielonej spółkom z budżetu miasta w roku 2018.
Radny PiS Paweł Myszkowski porównuje nieściągnięte należności gapowiczów do strat, jakie państwo poniosło wskutek wyłudzania podatku VAT. Podkreśla, że wyegzekwowanie tych należności, dałoby przynajmniej rok na przeprowadzenie rzetelnych rozmów o organizacji komunikacji miejskiej i ewentualnej skali podwyżek opłat.
- Domagamy się odstąpienia od podwyżki i prosimy o dokonanie rzetelnej analizy ekonomicznej w zakresie funkcjonowania trzech spółek komunikacji miejskiej - apeluje do prezydenta miasta Henryk Dębowski, przewodniczący klubu radnych PiS.
W ramach tej "rzetelnej analizy ekonomicznej" radni PiS podnoszą kwestię połączenia w jedną obecnych trzech komunalnych spółek komunikacyjnych. Jak podają radni, spółki te są nierentowne i wymagają ciągłego dotowania z budżetu miasta (dotacje te w ciągu ostatnich sześciu lat wzrosła ponad dwukrotnie (z 24,6 mln zł w roku 2012 do 45,39 mln zł w 2018 r.).
Apel radnych opozycji ma jednak niewielkie szanse na realizację. Uzasadnienie prezydenckiego wniosku nie pozostawia wątpliwości, że planowana podwyżka opłat ma charakter działania politycznego. "Działania legislacyjne skutkujące uszczupleniem dochodów samorządu, a dla licznych grup społecznych przekazaniem znacznych środków finansowych w postaci zasiłków i programów pomocowych, upoważniają do zwiększenia partycypacji użytkowników w kosztach utrzymania komunikacji miejskiej, stanowiącej znaczący wydatek w budżecie Białegostoku" czytamy w uzasadnieniu podwyżki. Mówiąc prościej - skoro władze państwa zabrały pieniądze samorządom i przekazały je obywatelom, to teraz samorząd "odzyska" te pieniądze od obywateli.
"Należy również zauważyć występowanie szeregu nieracjonalnych i niesprawiedliwych społecznie rozwiązań taryfowych wprowadzonych w latach 2012-2018. Szereg z nich miało charakter wyjątkowo populistyczny i abstrahowało od kwestii zasobności finansowej poszczególnych grup mieszkańców" czytamy w uzasadnieniu projektu podwyżki cen biletów. I dalej: "liczby wskazują, iż efekt finansowy jest ujemny. Sprzedano mniej biletów i uzyskano mniejsze wpływy za 9 miesięcy 2018 i 2019 roku" podaje wnioskujący o podwyżkę prezydent miasta. Nie uwzględnia jednak w tych "wpływach" kwot, których nie zapłacili za bilety gapowicze i których nie udało się od nich wyegzekwować.
Rada Miasta Białystok zajmie się prezydenckim projektem uchwały o zmianie opłat za przejazdy środkami komunikacji miejskiej w najbliższy poniedziałek 9 grudnia 2019 r. Przeciwnicy tej uchwały - działacze Młodzieży Wszechpolskiej w czwartek (5 grudnia) zaapelowali do radnych o odrzucenie tego projektu, który ich zdaniem uderzy najsilniej w osoby najmniej zamożne. Działacze Młodzieży Wszechpolskiej zapraszają wszystkich myślą podobnie jak oni do przyjścia na sesję rady miasta w poniedziałek i wyrażenia entuzjazmu z powodu tak dużej podwyżki cen biletów. Facebookowe wydarzenie o nazwie "Wspólne świętowanie podwyżki cen biletów MPK w Białymstoku" ma już deklaracje udziału 969 osób. Wszechpolacy zbierają także podpisy (elektronicznie) pod petycją o nazwie "Sprzeciw wobec podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej w Białymstoku". Obecnie podpisało się pod tym dokumentem 625 osób.
Projekt podwyżki opłat wraz z uzasadnieniem jest do wglądu w Biuletynie Informacji Publicznej miasta Białystok.