Podsumowanie pierwszego miesiąca działania Podlaskiego Pakietu Gospodarczego wskazuje, że w naszej gospodarce najtrudniejsze czasy jeszcze nie nadeszły. W sumie na pomoc przedsiębiorcom dotkniętym kryzysem gospodarczym województwo przeznaczyło 142 mln zł. Dotychczas z tej puli udało się wydać - jak policzyliśmy - ok. 20 mln zł. Nic dziwnego, że marszałek zachęca do korzystania z pomocy, zostało jeszcze sporo do rozdania.
Ta pomoc idzie przede wszystkim na utrzymanie miejsc pracy w firmach. Przedsiębiorcy mogą otrzymać połowę kosztów wynagrodzeń pracowników zatrudnionych w firmie bądź połowę kosztów prowadzenia działalności w przypadku samozatrudnienia. Pomoc jest skierowana do tych firm, gdzie obroty w ostatnich dwóch miesiącach spadły co najmniej o 30 proc. Ten spadek oblicza się na podstawie porównania do odpowiednich miesięcy ubiegłego roku. Wnioski składane w kwietniu porównywały więc luty i marzec 2020 roku do lutego i marca 2019 roku. W tym wypadku tylko pół marca było czasem głębokiego kryzysu, więc nie wszystkie firmy mogły udowodnić spadek obrotów o 30 proc. Być może dlatego nie udało się wydać całej puli pieniędzy przeznaczonych na Podlaski Pakiet Gospodarczy.
Marszałek ogłasza więc drugą turę Pakietu. Teraz przedsiębiorcy mogą pokazać obroty za marzec i kwiecień, a to był faktycznie czas najgłębszego zastoju.
W nadziei na lepszy wynik drugiej tury marszałek na razie prezentuje efekty pierwszej. - Najważniejszym naszym celem jest, żeby nasi podlascy przedsiębiorcy utrzymali płynność finansową i utrzymali dotychczasowe miejsca pracy. Chodzi o to, by nasi przedsiębiorcy i ich pracownicy w jak najmniejszym stopniu odczuli złe skutki tych ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa - mówi marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki.
Jak podaje marszałek, w ramach pomocy z pakietu prawie trzy tysiące (dokładnie 2951) pracowników podlaskich firm otrzymało połowę swojego wynagrodzenia z funduszu przyznanego przez samorząd województwa. Wydano na ten cel 13,2 mln zł. Podlascy przedsiębiorcy złożyli w tej sprawie 3106 wniosków o dopłatę. Większość (1819) wśród nich to osoby prowadzące działalność gospodarczą w formie samozatrudnienia. Wniosków od mikro, małych i średnich firm było 1287.
- To są pieniądze z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego, z budżetu województwa podlaskiego, a także z budżetu państwa - informuje marszałek województwa.
- To wsparcie służy jednemu strategicznemu celowi, a mianowicie utrzymaniu miejsc pracy w województwie podlaskim. Im więcej pracowników zatrudnia przedsiębiorca, tym większą kwotę dotacji może otrzymać - mówi Hubert Ostapowicz, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Białymstoku. Urząd zajmuje się przyznawaniem wsparcia.
Dyrektor Ostapowicz ocenia, że o ile zainteresowanie jest duże i bardzo duże w Białymstoku i powiecie białostockim, to na pozostałym terenie województwa to zainteresowanie jest "niewystarczające". Dlatego zachęca do składania wniosków.
- Korzystajcie z tego, to są pieniądze dla was, dla waszych pracowników, po to, żebyśmy skutki koronawirusa odczuli słabo albo najlepiej wcale - apeluje marszałek Kosicki.
W drugim ważnym obszarze pomocy, czyli pożyczkach na prowadzenie działalności wydano dotychczas 6,7 mln zł (z ponad 70 mln zł całej puli na tę pomoc). Jak informuje marszałek Kosicki, złożono 61 wniosków o pożyczkę - podpisano dotychczas 20 umów.
Joanna Sarosiek, dyrektor departamentu rozwoju regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podlaskiego uściśla, że pożyczka jest wypłacana na okres siedmiu lat z możliwością karencji do 12 miesięcy oraz zastosowania wakacji kredytowych (zawieszenia spłaty rat kapitałowych i odsetkowych) na okres do sześciu miesięcy. W drugim rozdaniu pakietu można będzie do 50 proc. pożyczki przeznaczyć na finansowanie kapitału obrotowego. Pożyczka jest "zeroprocentowa" i nie ma dodatkowych kosztów.
- Chcemy wszystkie te pieniądze rozdysponować na zamierzony cel, dlatego zachęcamy przedsiębiorców do składania wniosków o pożyczki. Dlatego zaczynamy akcję promocyjną zachęcającą do składania wniosków - w mediach społecznościowych, w prasie, radiu i telewizji. Chcemy, żeby żadna złotówka nam na koncie nie została, żeby wszystkie te pieniądze trafiły do państwa przedsiębiorców, osób samozatrudnionych - mówi na zakończenie marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki.
KOMENTARZ
Ci, którzy obserwują reakcje samorządów na epidemię koronawirusa, muszą zauważyć całkowicie odmienny ton wypowiedzi marszałka województwa i prezydenta Białegostoku. Mimo że obaj samorządowcy mówią do tych samych w dużej mierze przedsiębiorców, jeden z nich nie ustaje w przekonywaniu, że pieniądze muszą zostać w samorządzie, bo "utrzymanie miasta dużo kosztuje", a rząd nie przyznaje właściwej pomocy; drugi zaś deklaruje - bierzcie wszystkie pieniądze, one są dla was. Prezydent Białegostoku dwa razy w tygodniu publicznie lamentuje, że w kasie jest za mało pieniędzy. Marszałek województwa co jakiś czas zachęca do sięgania do wspólnego, pełnego worka. Wygląda to tak, jakby obaj panowie żyli w zupełnie innych rzeczywistościach. Czy przynajmniej jedna z nich jest prawdziwa?