Sąd Rejonowy w Białymstoku obu oskarżonych funkcjonariuszy policji uniewinnił od popełnienia zarzucanych im czynów. Kosztami sadowymi obciążył Skarb Państwa. Zdaniem sądu były to zdarzenia nagłe, których z pewnością nie można było przewidzieć. Sąd podkreślił, że w oparciu o dowody nie można ustalić, na czym polegać miałoby niedopełnienie obowiązków. W zasadzie nie można bez wątpliwości stwierdzić, których konkretnych działań policjanci nie podjęli, aby ustalić, że nie dopełnili obowiązków - uzasadniał sąd.
Proces toczył się przeciwko policjantom, którym z budynku Prokuratury Rejonowej w Białymstoku uciekł podejrzany mężczyzna. 26-latek zbiegł z budynku prokuratury, do którego konwojowało go dwóch policjantów. Mimo założonych kajdanek i letniego obuwia na nogach, udało mu się otworzyć kratę, zamknąć policjantów w pomieszczeniu i opuścić budynek prokuratury. Dopiero kilka dni po ucieczce, udało się go ponownie zatrzymać.
Prokuratura oskarżyła funkcjonariuszy o niedopełnienie obowiązków, a przez to działanie na szkodę interesu publicznego, podważanie zaufania społecznego do policji. Zdaniem prokuratury konwojenci nałożyli mężczyźnie kajdanki z przodu, zamiast z tyłu oraz niedostatecznie nadzorowali podejrzanego, podczas gdy przebywał w pomieszczeniu dla zatrzymanych.
Prokuratura domagała się kary grzywny po 5 tys. zł dla każdego z funkcjonariuszy. Obrona wnosiła o uniewinnienie lub warunkowe umorzenie postępowania.
Wyrok nie jest prawomocny.