Pod płaszczem SLD lewica stroi się do wyborów

W poprzednich wyborach parlamentarnych ugrupowania lewicowe zdobyły razem ponad 11 proc. głosów, ale przez rozproszenie żadne z ugrupowań nie weszło do Sejmu. Teraz musi być inaczej, bo jesteśmy razem - lider SLD w Podlaskiem zapowiada, że ci, którzy wybierają lewicę, będą mogli głosować na jeden komitet. SLD, Razem, Wiosna wystawią wspólne listy w jesiennych wyborach parlamentarnych.

Regionalni przywódcy lewicowej koalicji /fot. H. Korzenny Bia24/

Regionalni przywódcy lewicowej koalicji /fot. H. Korzenny Bia24/

Zanim spotkali się w Białymstoku liderzy podlaskich partii lewicowych, w Warszawie szefowie ich partii ogłosili światu wspólny start o miejsca lewicy w polskim parlamencie. Jeszcze wcześniej Platforma Obywatelska ogłosiła, że w Koalicji Obywatelskiej nie ma miejsca na partie lewicy. I SLD, i Wiosna Roberta Biedronia liczyły na szeroką koalicją z PO. Już nie liczą, idą same. 

W Białymstoku jest wielka wola współpracy i porozumienia. Szczególnie ze strony młodych partii lewicy: Razem i Wiosny. Kilka dni przed wspólną konferencją prasową SLD ogłaszał wyniki wewnętrznego referendum w partii na temat startu w wyborach. Ponad 80 procent aktywu partyjnego opowiedziało się za wejściem do koalicji z PO. Liderzy SLD, wykonując wolę swoich członków, nie zaryzykują samodzielnego startu w wyborach. A po przypomnieniu przez szefa struktur podlaskich Piotra Kusznieruka wyniku wyborczego lewicy w poprzednich wyborach, byłby to krok samobójczy. 

W obecnej konfiguracji lewicowej SLD jest partią, która "nie che, ale musi". W wyborach do Parlamentu Europejskiego bycie w szerokiej koalicji taj partii akurat bardzo się opłaciło. Wprowadziła do PE czterech swoich kandydatów. Tyle że to była koalicja z drugą siłą polityczną w Polsce. Teraz SLD musi stanąć w roli lidera parlamentarnej koalicji lewicowej, a to jest już zupełnie inna rola. Pozostałe partie w tej koalicji albo nie przekraczają progu wyborczego, albo gwałtownie tracą popularność. 

Partia Razem, skrajna lewica prowadzona z Podlaskiem przez Katarzynę Rosińską, działaczkę Tęczowego Białegostoku, organizatorkę sobotniego Marszu Równości w dotychczasowych startach wyborczych z trudem przekraczała granicę błędu statystycznego. Oprócz Białegostoku w regionie praktycznie nie istnieje. Marsz Równości może powiększyć grono zwolenników tej partii. 

Partia Roberta Biedronia Wiosna od eurowyborów porzuciła ścieżkę samodzielnego startu. Szuka koalicjantów po omacku - może być PO, może być SLD, a mogą być i obie razem. Po początkowym wysokim poparciu w sondażach jeszcze w ubiegłym roku w wyborach do Parlamentu Europejskiego Wiosna zdobyła trzy mandaty, stała się "trzecią siłą" na polskiej scenie politycznej. Tyle że apetyty i początkowe wyniki sondaży dawały Biedroniowi znacznie więcej. Dziś Wiosna porzuca własną ścieżkę i wtapia się w nurt "lewicy" wchodząc pod skrzydła SLD (skąd zresztą kilku liderów Wiosny w ubiegłym roku wyszło), tym samym zapewne tracąc tę część elektoratu, która widziała w Biedroniu odnowiciela polskiej polityki. 

Lewicowa koalicja chce rozpocząć walkę o miejsca w parlamencie od mocnego akcentu. Po sobotnim marszu w Białymstoku liderzy partii koalicyjnych zapowiedzieli, że przyjadą do Białegostoku w następną sobotę, by zrobić tu marsz przeciwko przemocy. Później, świadomi awantury, którą mogą wywołać, zmienili zamiary - chcą manifestacji w niedzielę i w różnych miasta Polski, w tym w Białymstoku. Czy coś z tego wyjdzie tu - w mieście, gdzie po sobotnim marszu emocje są jeszcze bardzo silne? To zależy od tego, czy koalicja lewicowa chce tylko zamanifestować niezgodę na przemoc i łamanie prawa, czy pragnie też zorganizować sobie mocne wejście w kampanię wyborczą. 

Zobacz również