Po zatrzymaniu samolotu z opozycjonistą Podlascy Białorusini apelują o pomoc

O pomoc organizacyjną, ekspercką, finansową działań opozycyjnych... O nałożenie embarga na eksport towarów produkowanych przez państwowe białoruskie przedsiębiorstwa. I o zaniechanie planów zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Białorusią... O to wszystko apelują działaczki białoruskiej opozycji, które mieszkają w Białymstoku. Na konferencji przed Konsulatem wsparł je Paweł Krutul, poseł Lewicy.

Źródło: Facebook

Źródło: Facebook

Tymi wydarzeniami wstrząśnięty - i zadziwiony jest cały świat. Używając podstępu, reżimowcy Aleksandra Łukaszenki ściągnęli polski samolot na lotnisko w Mińsku. Samolot leciał z Aten do Wilna.

Samolot wylądował w Mińsku z powodu informacji o znajdującej się na pokładzie bombie. Na pokładzie jednak niczego nie znaleziono. Oprócz maszyny - przeszukano bagaże i samych pasażerów. Po kilku godzinach w końcu pozwolono im odlecieć. Niestety, nie wszystkim. W Mińsku, zatrzymany przez OMON, został opozycyjny aktywista Raman Pratasiewicz.

- Jesteśmy przerażeni tą sytuacją, która wczoraj miała miejsce - mówił dzień po wydarzeniu Paweł Krutul, poseł Lewicy, na konferencji przy Konsulacie Białorusi w Białymstoku. - To zatrzymanie polskiego samolotu, którym ludzie wracali z wakacji. Pod eskortą miga 29, który był uzbrojony - jak media donosiły - po zęby - został doprowadzony samolot do Mińska, gdzie został zatrzymany, gdzie na pokład jego weszły jednostki OMON-u i wyprowadziły opozycjonistę, który przeszkadza reżimowi Łukaszenki

Jak podkreśla Paweł Krutul, akcja była przygotowana i skoordynowana przez służby Białorusi. - Co pokazuje, do czego się może posunąć Łukaszenka, żeby utrzymać się u władzy - przekonuje. - Nie ma na to naszej zgody - dodaje. I apeluje do prezydenta i premiera, by podjęli odpowiednie działania.

Białorusinki mieszkające w Białymstoku potwierdzają: - To, co się stało z porwaniem polskiego samolotu, zszokowało nie tylko białoruskie społeczeństwo., ale całe społeczeństwo światowe. Wszystkie media błyskawicznie podały wiadomość, że Łukaszenka jest międzynarodowym terrorystą. Ludzie, którzy teraz znajdują się na Białorusi, zwłaszcza ci aktywni, bardzo boją się. Apeluję do krajów Europy o pomoc - mówi Marina Leszczewska, prezeska Fundacji Białoruś 2000.

A Natallia Stsepantsova przedstawicielka diaspory Białorusinów w Białymstoku, podkreśla: - Wydarzenie z porwaniem samolotu jest tylko jednym z wydarzeń, które wstrząsnęło społeczeństwem białoruskim. W zeszłym tygodniu został zamknięty największy portal informacyjny, zostało aresztowanych 14 dziennikarzy - pod pretekstem sprawy karno-skarbowej związanej z niepłaceniem podatków. Zmarł w więzieniu więzień polityczny Witold Aszurat. Mamy też informację o tym, że liczba więźniów politycznych przekroczyła 400 osób. 35 osób w zeszłym tygodniu dostało wyroki karne ze względu na swoją działalność polityczną i obywatelską - wymienia. I prosi o pomoc, o wsparcie: - Białorusini sami sobie nie poradzą. Potrzebujemy konkretnych działań. Prosimy, żeby przyspieszyć przyjęcie czwartego pakietu sankcji, żeby przygotowań piąty pakiet sankcji. Prosimy o wsparcie finansowe, organizacyjne, eksperckie dla organizacji, które działają na terenie Unii Europejskiej.

Jak wyjaśnia, chodzi przede wszystkim o sankcje ekonomiczne. - Trzeba powstrzymać import drewna z Białorusi, powstrzymać współpracę z białoruskimi zakładami państwowymi - nie pozwalać na wywiezienie z Białorusi produktów. Blokada i embargo ekonomiczne może przyspieszyć przejście Białorusi na nową drogę. Żeby nie wspomagać finansowania reżimu- wymienia. I przestrzega przed zamknięciem przestrzeni powietrznej nad Białorusią. - Jeśli samoloty nie będą latać z Mińska do Warszawy, ludzie będą zamknięci w Białorusi nie będą mieli możliwości ucieczki - mówi. I jest przekonana: - Od odpowiedzi Unii, od odpowiedzi całego świata zależy to, czy Łukaszenko i rząd będą dalej czuli się bezkarni i czy będą się posuwać do dalszych, jeszcze bardziej drastycznych kroków.

Zobacz również