Czwartek, Studzianki, godzina 6.45. Na trzech przystankach łącznie ponad 30 osób. Po piętnastu minutach spóźnienia jeden z czekających dzwoni do dyspozytora PKS Nova, aby usłyszeć, że autobus w ogóle nie przyjedzie bo kierowca nie przyszedł do pracy.
- Pasażerowie czekający rano na autobus to głównie uczniowie szkół średnich, ale też pracownicy białostockich zakładów pracy. W przypadku szkoły, jest nieco łatwiej, bo spóźnienie czy nieobecność można usprawiedliwić, w przypadku pracodawcy, można tylko liczyć na dużą wyrozumiałość - narzeka jeden z mieszkańców, który zadzwonił do redakcji z prośbą o interwencję.
Taki scenariusz to norma
Pod koniec ubiegłego roku na linii Białystok- Studzianki zniknęło część połączeń. Po interwencji burmistrza, kilka kursów wróciło na rozkład, ale cena biletu wzrosła.
- Od tamtej pory mieszkańcy Studzianek, ale też i Dąbrówek czyli miejscowości która znajduje się po drodze do Białegostoku, muszą się dobrze nagimnastykować, żeby zgrać z autobusami wyjazdy i powroty do domu. Bo sprawa nieprzyjeżdżających autobusów nie dotyczy tylko sporadycznych kursów, ale brak wybranych połączeń jest nagminny. A bilet miesięczny kosztuje 250 zł... - narzeka mieszkaniec Studzianek.
PKS Nova: brakuje kierowców
Andrzej Mioduszewski, prezes PKS NOVA S.A. przeprasza za dzisiejszą sytuacją, ale odpowiedzialności za spóźnienie się dzieci do szkół odpowiadać nie chce.
- Do Studzianek jedzie autobus liniowy. Dużym nadużyciem byłoby twierdzenie, że ma on na celu dowożenie dzieci do szkół - powiedział Mioduszewski. - Niemniej przepraszam mieszkańców Studzianek. Tym razem zawinił czynnik ludzki i kompletnie nie mieliśmy na to wpływu. Obecnie z brakiem kadry boryka się wiele firm, również i PKS Nova. Postaramy się by do takich sytuacji w przyszłości nie dochodziło.