Do wypadku doszło 7 października. Do białostockich ortopedów, którzy tego dnia mieli dyżur replantacyjny( każdego dnia inny w szpital w Polsce jest w całodobowej gotowości, by operacyjnie przyszyć amputowaną kończynę, białostocki szpital jest w tym systemie od niecałego roku, ma dyżury średnio dwa razy w miesiącu) zadzwonili lekarze ze szpitala w Ostrowie Wielkopolskim.
- Lekarze przedstawili nam całą dokumentację medyczną, zdjęcia, a także poinformowali w jakim stanie ogólnym jest pacjent – opowiada lek. Bernard Komarnicki, specjalista ortopedii z USK, który podjął się operacji. – Rana lewej dłoni była cięta, lekko szarpana, więc widzieliśmy szanse na to, by ta replantacja się udała. Jednak ostateczny glos ma zawsze pacjent. Rozmawialiśmy z nim, powiedzieliśmy o możliwych powikłaniach i o tym jakie są szanse na uratowanie palca. Pacjent również miał przeciwwskazania do zabiegu – jest nałogowym palaczem. Więc wiedział, że jeżeli mamy walczyć o palec, musi rzucić palenie.
Do wypadku doszło około godz. 15. Kilka godzin później pacjent karetką wyruszył w podróż do Białegostoku. Dotarł to około północy. Przywiózł ze sobą komplet badań, wykonanych w Wielkopolsce. Operacja zaczęła się przed godziną 1 w nocy, i trwała nieco ponad 2,5 godziny. I już wiadomo że się powiodła. Kciuk jest ukrwiony, stan pacjenta się poprawia, spadają parametry zapalne. Mężczyznę czekają zabiegi rekonstrukcyjne w obrębie płata skóry, który na niewielkim fragmencie ma cechy martwicze, oraz długa rehabilitacja.
Jak podkreśla dr Komarnicki przy replantacjach ważny jest czas, kiedy zostanie wykonana operacja.
- Ważny jest czas niedokrwienia i wielkość samego urazu czyli uszkodzonej masy mięśniowej – tłumaczy dr Komarnicki. – Odcięta kończyna powinna być przechowywana w zimnie, w około 4 stopniach Celsjusza. Wówczas mamy maksymalnie około 24 godzin na reakcje. Tu ten czas był graniczny, bo uraz był duży z uszkodzoną dużą częścią mięśni kciuka.
Pacjenta czeka rehabilitacja, ale musi również uważać, by nie wychłodzić dłoni. - Nasz pacjent będzie musiał bardzo uważać, bo w tej ręce jest zaburzona gra naczyniowo-nerwowa i gwałtowne wychłodzenie ręki może być niebezpieczne – dodaje dr Komarnicki.