Zmiany w organizacji nocnej i świątecznej pomocy medycznej wprowadza tzw. ustawa o sieci szpitali. Nocna i świąteczna opieka lekarska to nic innego jak podstawowa opieka zdrowotna (POZ), czyli poradnie, w których przyjmują lekarze pierwszego kontaktu. Nasze poradnie nie pracują,a w zamian za nie państwo zapewnia nam dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej. Dotychczas zapewniało w ten sposób, że pacjentów potrzebujących pomoc przyjmowało pogotowie ratunkowe.
Mówimy więc o podstawowej opiece zdrowotnej w dniach powszednich od godz. 18:00 do godz. 8:00 następnego dnia oraz w dniach wolnych od pracy (sobota, niedziela) i świątecznych (dni ustawowo wolne od pracy).
Według obowiązujących od 1 października 2017 przepisów nocną i świąteczną opiekę zdrowotną otrzymamy w trzech miejscach, zależnie od tego co się z nami dzieje.
TRZY MIEJSCA
Po pierwsze POGOTOWIE RATUNKOWE zajmie się ratowaniem życia zagrożonego wskutek wypadku czy też nagłego i zagrażającego życiu pacjenta pogorszeniu stanu zdrowia. Wzywamy więc pogotowie wtedy gdy komuś grozi śmierć i bezpieczniej nie ruszać go z miejsca. Pogotowie powinno przyjechać do chorego i udzielić mu pomocy lub przewieźć do szpitala.
Szpital miejski przy ul. Sienkiewicza - wejście do poradni /fot. H. Korzenny/
Do pogotowia ratunkowego nie idziemy gdy na przykład poczuliśmy się gorzej, mamy gorączkę bądź podejrzewamy grypę. W pogotowiu ratunkowym nie ma już dyżurów lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej.
Po drugie SZPITALNY ODDZIAŁ RATUNKOWY przyjmuje pacjentów, których stan jest poważny, ale nie na tyle, by zagrażał ich życiu, i pacjenci ci sami czy z pomocą innych osób dotrą do szpitala. Chodzi o Szpitalny Oddział Ratunkowy bądź Izbę Przyjęć w najbliższym szpitalu. Tam lekarze udzielą nam pomocy medycznej.
Trzecie miejsce to PLACÓWKA NOCNEJ I ŚWIĄTECZNEJ OPIEKI ZDROWOTNEJ. Ustawa o sieci szpitali określa, że w każdy szpital w sieci musi mieć własną przychodnię i nie jest to SOR ani Izba Przyjęć szpitala. To właśnie w tych przychodniach świadczona jest nocna i świąteczna opieka. NFZ wyznacza szpitale, które taką opiekę świadczą. Zgłaszamy się tam, gdy po prostu nagle poczujemy się gorzej i chcemy skorzystać z pomocy lekarza (a nasza przychodnia rodzinna jest zamknięta). Wysoka gorączka, ostry kaszel, osłabienie, ból brzucha czy inne dolegliwości to wskazania do korzystania z takiej przychodni.
W województwie podlaskim NFZ ustalił miejsca, gdzie pracują takie przychodnie. W Białymstoku są dwie: w szpitalu wojewódzkim przy ul. M. Skłodowskiej-Curie 26C oraz w tzw. Szpitalu PCK (czyli tzw. szpitalu miejskim) przy ul. H. Sienkiewicza 79. W tych przychodniach dyżurują zespoły składające się z lekarza i pielęgniarki. Dyżurujący w wyznaczonej przychodni lekarz udziela pomocy w ambulatorium, telefonicznie, a kiedy uzna za konieczne - także w domu pacjenta.
Pomysł na przychodnie nocnej i świątecznej opieki lekarskiej zrodził się z przekonania, że w szpitalu i tak pracują przychodnie lekarskie, a w razie nagłej potrzeby szybciej można pacjentowi zapewnić opiekę szpitalną zamiast wozić go karetką w inne miejsce miasta. Zamysł słuszny, tylko nie do końca dostosowany do realiów.
PIERWSZY DZIEŃ SYSTEMU
Oto pierwszy dzień działania nowych regulacji. Niedziela, godzina 14. Przychodnia w szpitalu wojewódzkim. Budynek C, w którym mieści się przychodnia, jest w głębi zespołu budynków szpitalnych. Przed bramą szpitala nie ma parkingu (tylko chodnik z miejscami parkingowymi). Wjazd na teren szpitala - płatny 3,50 zł za postój powyżej 5 minut (parkometr). Jeśli potrzebujemy pomocy - musimy zapłacić za parking.
Droga po przychodni dobrze oznaczona, idzie się co prawda korytarzem najpierw w lewo, później w prawo, ale wreszcie dochodzi się do celu. W istocie cel poznaje się od razu po liczbie ludzi czekających na przyjęcie przez lekarza. Jest długi, wąski, ponury, niedoświetlony korytarz. Po obu stronach siedzą schorowani pacjenci. Około godz. 14 jest tam mniej więcej 20 osób (krzeseł starczyło dla wszystkich). Lekarz przyjmuje. Ludzie na korytarzu mówią, że różnie: od kilku do kilkunastu minut na pacjenta.
Druga przychodnia - szpital miejski. Dojazd kiepski - wąski wjazd i niewiele miejsc do parkowania, choć parkowanie bezpłatne. Trafić łatwo - drzwi wejściowe na wprost i od razu wchodzi się na korytarz przychodni. Korytarz podobnie długi i ponury jak w wojewódzkim. Po godz. 14. osób czekających ponad dwadzieścia. Krzeseł tylko kilka - chorzy stoją. Lekarz przyjmuje - tu nie słychać zastrzeżeń co do sprawności i fachowości. Tylko trzeba czekać. Niewygodnie.
COFNIĘCI DO PRZESZŁOŚCI
Nie trzeba się zbytnio wgłębiać w temat by od pierwszych chwil poznawania białostockich realiów nocnej i świątecznej pomocy zdrowotnej mieć wrażenie cofnięcia w czasie. Nieco starsi białostoczanie pamiętają zapewne warunki, w jakich czekało się na przyjęcie przez lekarza w starym budynku pogotowia ratunkowego przy Botanicznej. Obrazki idealnie podobne do dzisiejszych: wąskie korytarze, mniej krzeseł niż ludzi, nastrój przygnębienia. Ambulatorium pogotowia w nowych pomieszczenia działało zaledwie kilka lat. Przyzwyczaiło nas do większej wygody podczas czekania na przyjęcie przez lekarza. Czy niepotrzebnie przyzwyczajaliśmy się do tych warunków?
Niestety realia naszej opieki nocnej i świątecznej przypominają rewolucję śmieciową sprzed kilku lat. Gdy wreszcie ludzie przyzwyczaili się do segregowania odpadów nadeszła reforma, która tak długo wpajane przyzwyczajenia postawiła na głowie. Początki reformy śmieciowej upłynęły na męczącym pytaniu - po co było przyzwyczajać ludzi do segregacji odpadów, skoro z dnia na dzień ta segregacja stała się niemożliwa.
Podobnie teraz w opiece medycznej: czy naprawdę nie można było zostawić przyzwoicie funkcjonującego mechanizmu nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, skoro reforma polega na powrocie do przeszłości.