Czwartkowa konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego dotyczyła kolejnych obostrzeń, które od soboty wprowadza rząd. Wcześniej jednak minister i premier omówili sytuację epidemiczną, w jakiej w tej chwili się znajdujemy.
Nie ma już wątpliwości - jesteśmy w trakcie trzeciej fali epidemii. Jak mówił premier - zajętych jest ponad 70 proc łóżek i ponad 70 proc respiratorowych. - Robimy wszystko, by te łóżka były dostępne. Ale zbliżamy się do niewydolności służby zdrowia . Jesteśmy o krok od tego, by nie móc leczyć. I zrobimy wszystko, by uniknąć takiego scenariusza - mówił premier. Zapewniał jednak: - Ale to nie sprzęt, nie łóżka są najwazniejsze - ale dostępność lekarzy, dostępność pielęgniarek, służb, które pracują po 12 godzin na dobę przy pacjencie.
Przyznał, że z personelem medycznym jest w Polsce kłopot. - Dobrą wiadomością jest fakt, że w wyniku zaszczepienia w służbie zdrowia rzadko dochodzi do zakażeń. A jeśli już dojdzie, to niemal nie ma tu już ciężkich przebiegów choroby.
- Podstawową bronią naszą są szczepionki - mówił premier. Zapewniał, że polskie służby medyczne są w stanie zaszczepić nawet 10 mln osób miesięcznie. Problemem jednak jest dostępność szczepionek. - Naszym zadaniem jest wymuszenie dostaw szczepionek. od firm farmaceutycznych - mówił Mateusz Morawiecki.
Zapowiadając wprowadzenie ogranioczeń mówił też, że "sytuacja epidemiczna nie zostawia marginesu swobody". - To decyzje konieczne - by opanować te falę, by za dwa trzy tygodnie widać było, że jesteśmy w lepszym trendzie. Nie chcemy dopuścić do tego, co kilka miesięcy temu było w krajach zachodnich - że nie było miejsc w szpitalach.
Apelował też do opozycji: - Jeśli nie umiecie działać z rządem, to przynajmniej nie zaostrzajcie sytuacji.
- Wiem, jak dziś jest ciężko. Zbliżają się święta. Chcę zaapelować, byśmy spędzili je w jak najwęższym gronie - gronie najbliższej rodziny - mówił Mateusz Morawiecki.
Z kolei minister zdrowia Adam Niedzielski nie ma wątpliwości - trzecia fala epidemii przewyższy drugą fale. Czeka nas większa liczba zachorowań i większa liczba hospitalizacji. To wina mutacji brytyjskiej, która jest bardziej niebezpieczna, łatwiej się nią zarazić i daje więcej powikłań od innych.
- Musimy się spodziewać coraz większego wzrostu obłożenia szpitalnictwa - mówił Adam Niedzielski. I opowiadał: - Jest już 36 231 łóżek covidowych. To lepsza sytuacja niż mieliśmy w drugiej fali. Bo mamy bufor dodatkowych łóżek.
Bo choć wtedy dla pacjentów z koronawirusem było w szpitalach 40 tys. miejsc - nie było wtedy bufora w postaci szpitali tymczasowych. Teraz mamy ich już 27. A miejsca w zwykłych szpitalach zajmują pacjenci z innymi chorobami.
Jednak Niedzielski obiecywał, że w ciągu najbliższych dni liczba łóżek covidowych ma wzrosnąć do 40 tys. Różnica - bo szpitalne łózka wracają do dawnych celów.
- Zaostrzenia to hamulec awaryjny, który dociskamy w sytuacji krytycznej - zapowiedział minister zdrowia.
Od soboty - nowe zasady bezpieczeństwa. Oczywiście nie są zniesione te, które obowiązują już dziś. Obostrzenia - przynajmniej na razie - rząd wprowadza na najbliższe dwa tygodnie, czyli znów do 9 kwietnia.
Co się zmienia?
Handel - wielkopowierzchniowe sklepy budowlane i meblowe i - pow. 2 tys. metrów zamknięte.
Hurtownie i składy budowlane będą dostępne - by zapewnić ciągłość pracy sektora budowlanego.
Sklepy spożywcze, poczty, drogerie - jedna osoba na 20 mkw.
To samo - w odniesieniu do miejsc kultu religijnego. - analogicznie - 1 osoba na 20 mkw. - oczywiście przy dodatkowych zasadach - odstęp 1,5 metra i maseczka.
Salony fryzjerskie, kosmetyczne - do 9 kwietnia zamknięte.
Żłobki i przedszkola zamknięte. Do placówek będą mogły uczęszczać tylko dzieci rodziców pracujących w służbie medycznej, funkcjonariuszy policji czy straży pożarnej.
- I jeszcze dwa bardzo ważne elementy - nie będą miały postaci regulacji. Ale są bardzo ważne. To kwestia świąt - zalecamy, rekomendujemy do spędzania ich w wąskim gronie domowników. I kwestia pracy - tam, gdzie to możliwe, przejdźmy na pracę zdalną.