Przedstawiono mężczyźnie 18 zarzutów dotyczących kradzieży kilkunastu tablic rejestracyjnych samochodów oraz posługiwania się tymi tablicami kradzieżach paliwa na stacjach benzynowych. Policja szacuje starty z tytułu kradzieży na blisko 11 tysięcy złotych. Mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak opisują policjanci, w połowie stycznia do białostockiej komendy zgłosił się mężczyzna, który poinformował, że z jego służbowego samochodu skradziono tablice rejestracyjne. Od właścicielki tego pojazdu policjanci dostali informację, że na portalu społecznościowym pojawiła się informacja o kradzieży paliwa.
Złodziej miał przyjechać autem, do którego założono skradzione wcześniej tablice rejestracyjne. Ten samochód widziany był także w centrum Białegostoku, o czym również poinformowani zostali policjanci, którzy pojechali na miejsce. Jak się okazało, na samochodzie były dwie różne tablice rejestracyjne. Pojazd został zholowany na policyjny parking, a sprawą zajęli się mundurowi zwalczający przestępstwa przeciwko mieniu. To oni ustalili tożsamość mężczyzny, który ukradł tablice. Okazał się nim 33-letni mieszkaniec Sokółki.
Policjanci ustalili, że od połowy grudnia ubiegłego roku sokółczanin w Białymstoku i okolicach kradł tablice rejestracyjne z pojazdów. Zakładał je do innych i jeździł nimi na stacje benzynowe, z których 13-krotnie ukradł paliwo.
Straty oszacowano na blisko 11 tysięcy złotych. Mężczyzna usłyszał łącznie osiemnaście zarzutów dotyczących kradzieży paliwa i zaboru tablic rejestracyjnych. Grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.