Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku toczy się proces policjantów, którym z budynku Prokuratury Rejonowej w Białymstoku uciekł podejrzany mężczyzna. 26-latek zbiegł z budynku prokuratury, do którego konwojowało go dwóch policjantów. Mimo założonych kajdanek i letniego obuwia na nogach, udało mu się otworzyć kratę, zamknąć policjantów w pomieszczeniu i opuścić budynek prokuratury. Dopiero kilka dni po ucieczce, udało się go ponownie zatrzymać.
Prokuratura zarzuca funkcjonariuszom niedopełnienie obowiązków, przez co działali na szkodę interesu publicznego, podważając zaufanie społeczne do policji. Przede wszystkim konwojenci nałożyli mężczyźnie kajdanki z przodu, zamiast z tyłu oraz niedostatecznie nadzorowali podejrzanego, podczas gdy przebywał w pomieszczeniu dla zatrzymanych.
Zarówno prokuratura, jak i obrona podtrzymali swoje wnioski. Prokuratura domaga się kary grzywny po 5 tys. zł dla każdego z funkcjonariuszy. Obrona wnosi o uniewinnienie lub warunkowe umorzenie postępowania.
Na poniedziałkowej rozprawie sąd wznowił przerwany przewód sądowy i dopuścił nowe dowody z zeznań świadków, m. in. konwojowanego mężczyzny, przełożonego konwojentów oraz pani prokurator, która przesłuchiwała podejrzanego.
Mężczyzna wyjaśnił, że nie wie dlaczego zdecydował się na ucieczkę. Podjął taką decyzję instynktownie, wykorzystując sytuację. Przyznał także, że zachowanie nadzorujących go policjantów nie odbiegało od standardów w takich sytuacjach. Nie był w stanie dokładnie opowiedzieć ich zachowania, wyjaśniał, że nie wie, czy patrzyli na niego, bo on na nich nie patrzył.
- Otwarcie kraty zajęło mi dwie sekundy. Od tej kraty do drzwi dzieliły mnie dwa kroki i było po problemie - wyjaśniał.
Nic jednak nie wskazywało na to, że mężczyzna podejmie próbę ucieczki. Z zeznań jednego ze świadków wynika, że podejrzany zachowywał się spokojnie.
- Byłem obecny dzień wcześniej, gdy były wykonywane czynności w KMP. Zachowywał się spokojnie bez gwałtownych ruchów. Wykonywał polecenia policjantów, przeprowadzających czynności - wyjaśniał przełożony policjantów.
Normalność zachowania podejrzanego potwierdza także sama prokurator, przed którą został doprowadzony.
- Nic nadzwyczajnego nie wryło mi się w pamięć, jeśli chodzi o jego zachowanie - mówiła.
Niedopełnienie obowiązków leżało także po stronie ochrony budynku. Jak wynika z zeznań, drzwi prokuratury powinny być zamknięte a tak niestety nie było. Co więcej, portier nie był przeszkodą dla uciekającego podejrzanego.
Firma ochroniarska została już ukarana mandatem za tę sytuację a pracownik ochrony usunięty.
Wyrok w sprawie zapadnie we wtorek (09.05.2017) przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.