Tuż przed godz. 19 dyżurny bielskiej policji otrzymał informację od zdenerwowanej kobiety, że jej matka wyszła do lasu na grzyby i zaginęła. Zgłaszająca powiedziała, że ostatni kontakt z matką miała około godziny 17:30. Kobieta zadzwoniła do córki, była zdenerwowana i powiedziała, że nie może odnaleźć miejsca, gdzie pozostawiła skuter. Później już nie mogła skontaktować się z matką gdyż jej telefon nie odpowiadał.
Po otrzymaniu tej informacji dyżurny skierował we wskazany rejon policjantów wszystkich komórek, którzy byli w służbie, w tym przewodnika z psem. Na zewnątrz już się ściemniało, warunki atmosferyczne były niekorzystne, co utrudniało poszukiwania.
Policjanci sprawdzali okoliczne wioski, drogi, łąki i tereny leśne oraz rejon pobliskiej rzeki. Około godz. 22 policjanci z patrolówki, zwrócili uwagę na kolorowy element między krzakami. Kiedy podeszli bliżej okazało się, że jest to poszukiwana grzybiarka. 55-latka leżała na ziemi, była zziębnięta a kontakt z nią był utrudniony. Policjanci przetransportowali kobietę do miejsca, gdzie mogła dojechać karetka, cały czas czuwając nad jej stanem. 55-latka trafiła do szpitala pod opiekę lekarzy.