Niepokorni to ci, którzy mimo wszystko walczyli o wolność. Wzięli czynny udział w bezkrwawej walce przeciwko reżimowi stanu wojennego. Łączy ich wspólnotowe przeżycie stanu wojennego i działalności konspiracyjnej. Próbowali iść ku niepodległej, konspirując, wydając, spiskując i myśląc o tym, że przyjdzie kiedyś ta Polska Niepodległa. Wszyscy, którzy przeżyli, troszczą się o to, aby obraz historii stanu wojennego nie był zakłamany.
Dziś, w z okazji 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, "niepokorni" mogli poczuć się uhonorowani.
Jak minione wydarzenia oceniają dzisiejsi uhonorowani?
- Z perspektywy lat ma się wrażenie, że były to czasy przede wszystkim niezwykle ciekawe, niezwykle ważne w naszych biografiach i dla kraju - mówi Krzysztof Burek, przewodniczący komisji zakładowej w Muzeum Okręgowym w Białymstoku, późniejszy rzecznik zarządu regionu i redaktor naczelny Biuletynu Solidarność. - Byłem już ukształtowany w takiej tradycji. Przyjechałem tutaj z Warszawy, a w Warszawie miałem już wiele kontaktów ze środowiskami niezależnymi w latach 70. To była jak gdyby naturalna droga, moja i moich rówieśników, którzy odczuwali, że żyją w nieswoim systemie i tęsknili za prawdziwą Polską, niepodległą. Z zawodu byłem archeologiem. Pracowałem w Muzeum Archeologicznym w Białymstoku, prowadziłem badania terenowe, ale w 80-tym roku już bardziej intensywnie włączyłem się w działalność związku. Byliśmy w oku cyklonu, na obradach Komisji Krajowej w Gdańsku, w słynną noc z 12 na 13 grudnia 1981 r. Udało się nam wyjść cało przez czysty przypadek. Potem zaczęła się praca konspiracyjna. Funkcjonowałem tutaj w strukturach regionalnych podziemnych, zajmowałem się redagowaniem, wydawaniem z Darkiem Boguskim podziemnego biuletynu solidarności, będącego kontynuacją naszego regionalnego pisma. Biuletyn został doceniony i pochwalony nawet przez samego Błogosławionego Jana Pawła II, na audiencji w Watykanie. Po 13 miesiącach i 7 dniach ukrywania się zostałem aresztowany w 1983 roku. Trochę siedziałem w więzieniu. Później musiałem wrócić do Warszawy, bo w Białymstoku nie miałem żadnej możliwości podjęcia pracy. Tam również funkcjonowałem w strukturach niepodległościowych aż doczekaliśmy wolnej Polski - opowiada Krzysztof Burek.
Również Janusz Smaczny, pierwszy przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów Politechniki Białostockiej, odznaczony za represje także Krzyżem Wolności Solidarności i Orderem Odrodzenia Polski, doskonale pamięta czas Solidarności:
- Byłem organizatorem strajków. 13 grudnia ok. 1 w nocy przybiegł do mnie serdeczny kolega i powiedział, żebym uciekał, bo Jego ojca już wzięli. Od tego momentu zacząłem ukrywać się z rodziną. Ukrywaliśmy się w dwóch mieszkaniach aż do Sylwestra 1981 r. Mój brat także chciał włączyć się do walki z komuną. W związku z tym przygotowaliśmy akcję sylwestrową. W całym Białymstoku zostały rozrzucone ulotki o wiadomej treści. Ostatnią paczkę ulotek zaniosłem właśnie bratu do domu. Wtedy usłyszeliśmy łomot do drzwi. Udało mi się stamtąd uciec przez balkon. Akurat 31 grudnia zmienialiśmy miejsce zamieszkania. Ukryliśmy się u Państwa Toczydłowskich. Tam zauważono moje skrzywienie ust. Trafiłem do szpitala w Choroszczy i wtedy zachorowałem - opowiada.
Janusz Smaczny cieszy się, że "Niepokornych" nagrodzono. Dodaje, że gdyby znalazł się jeszcze raz w takiej sytuacji, postąpiłby identycznie. - Zawsze byłem przeciwny temu ustrojowi; to był najgorszy ustrój, jaki można było sobie wyobrazić. Jednak największym złem dla mnie była gruba kreska Tadeusza Mazowieckiego - wyrządziła najwięcej zła.
Medale honorowe otrzymali także kapłani, którzy w czasie stanu wojennego wspierali działaczy konspiracyjnych. To oni ponieśli największą ofiarę, z racji tego, że najwięcej duchownych oddało życie w czasie stanu wojennego.
Obchody 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego zorganizowali Wojewoda Podlaski, Klub Więzionych, Internowanych i Represjonowanych oraz Oddział IPN w Białymstoku.
A medale "Chwała niepokornym" byłym działaczom opozycji wręczył wojewoda Bohdan Paszkowski.