Niepożądany nadmiar studentów

Może się okazać, że im więcej studentów tym gorzej dla uczelni wyższych. Te wkrótce staną przed podjęciem daleko idących decyzji: zatrudnić większą liczbę nauczycieli akademickich czy zmniejszyć limity przyjęć na studia. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego zapowiada zmiany.

Źródła: poprzednia.pb.edu.pl

Źródła: poprzednia.pb.edu.pl

Projekty nowelizacji przepisów dotyczących szkolnictwa wyższego zakłada nowy algorytm służący do obliczania dotacji przyznawanych uczelniom wyższym. Częścią algorytmu jest wskaźnik dostępności dydaktycznej. Propozycja zakłada uzależnienie wysokości dotacji od liczby studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego.

Nowy algorytm podziału środków ma preferować te uczelnie, w których liczba studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego nie będzie przekraczać 13. Co oznacza w praktyce, że te które ten limit przekroczą - pieniędzy nie dostaną.

Jak się okazuje w Białymstoku z największymi problemami przyjdzie zmierzyć się Politechnice Białostockiej, gdzie wskaźnik dostępności dydaktycznej oscyluje wg. wyliczeń Uczelni na poziomie ok. 16 osób.

Przykładem jest świetnie prosperujący kierunek Informatyka. W związku z dużym zainteresowaniem pracodawców, studentami i absolwentami tego kierunku oraz dobrymi wynikami, osiąganymi przez studentów informatyki, wiosną ubiegłego roku, uczelnia wystąpiła do Ministerstwa z wnioskiem o zwiększenie limitu miejsc w naborze na ten kierunek. Uczelnia uzyskała zgodę na dodatkowe 50 miejsc. Teraz pojawia się propozycja nowego algorytmu.

W tym miejscu pojawiają się obawy o zahamowanie rozwoju a nawet regres rozwoju branży IT w regionie, w związku z ograniczeniem liczby studentów pożądanego kierunku.

Uniwersytet w Białymstoku może znaleźć się w nieco lepszej sytuacji, ale nie oznacza to, że magiczna granica 13 studentów na pewno nie zostanie przekroczona.

- Liczba studentów przypadających na jednego nauczyciela akademickiego jest bardzo różna, ale z naszego punktu widzenia istotna jest suma globalna, bo tak będzie liczona w algorytmie. W skali całej uczelni powinniśmy się zbliżyć na ile to możliwe do tej referowanej proporcji 13 studentów na jednego nauczyciela akademickiego - mówi wyjaśnia Katarzyna Dziedzik, rzecznik prasowy Uniwersytetu w Białymstoku.

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego chce podnieść poziom kształcenia studentów, jednak jak zaznacza Minister Gowin, nie kosztem wykładowców ani studentów.

- Chciałbym rozwiać wątpliwości tych, którzy obawiają się, że wskutek wprowadzanych zmian dojdzie z jednej strony do redukcji etatów lub "z drugiej" usuwania studentów z uczelni. Zależy nam przede wszystkim na podniesieniu jakości kształcenia, a więc dobru studentów. Jeżeli do czegoś namawiamy rektorów, to do zwiększenia liczby nauczycieli akademickich po to, aby studenci mieli jak najlepsze wsparcie ze strony kadry naukowej - podkreślił Jarosław Gowin.

Najlepszym rozwiązaniem wydaje się być zatem zatrudnienie większej liczby pracowników. Niesie to jednak za sobą koszty zatrudnienia niewspółmierne do dofinansowania z ministerstwa. Jednak większość uczelni w Polsce ogranicza limity przyjęć studentów. 

- Zatrudnienia na razie nie są planowane. To byłoby kosztowne z punktu widzenia naszej uczelni, prawdopodobnie nie poprawiło by naszej sytuacji dotacyjnej. Raczej w grę wchodzą nieco zmniejszone w porównaniu z poprzednimi latami limity przyjęć na poszczególnych kierunkach - wyjaśnia Katarzyna Dziedzik. 

Co z proponowanych projektów zostanie wprowadzone w życie, okaże się najprawdopodobniej na jesieni bieżącego roku.

Rektor Politechniki Białostockiej prof. Lech Dzienis dość ostrożnie wypowiada się na temat przyszłych zmian.

- Generalnie założenia ministerialnego programu, patrząc na to z boku i obiektywnie, są korzystne dla uczelni. Zmiana myślenia, żeby w dobie kryzysu demograficznego uniezależnić ten algorytm od liczby studentów jest ideą, która ze wszech miar zasługuje na poparcie - powiedział Lech Dzienis i dodał: - Problem jednak tkwi w tym, że większość uczelni jest do tego nieprzygotowana. Chociażby wskaźnik dostępności dydaktycznej, który powinien być na poziomie nie większym niż 13, powoduje to, że większość uczelni będzie musiała bardzo drastycznie z jednej strony albo ograniczyć liczbę studentów, albo zwiększyć kadrę nauczycielską. Żeby być zgodnym z duchem tej reformy, powinniśmy preferować rozwiązania tańsze. Tańsza jest redukcja liczby studentów, która jeżeli zostanie przeprowadzona w sposób rozumny i logiczny, może być zaletą - w tym sensie, że sprawa ilości studentów traci na znaczeniu, gdy wkraczamy w sferę jakości. Jest szansa, żebyśmy mieli przy mniejszych limitach przyjęć, studentów z lepiej zdaną maturą, lepszymi wynikami. To będzie z korzyścią dla uczelni. Dla studentów korzystne będą zajęcia w mniejszych grupy. Do tego wykładowcy powinni mieć więcej czasu dla studentów. 

Omawiany algorytm bierze pod uwagę także liczbę studentów i profesorów z zagranicy, bo położono nacisk także na umiędzynarodowienie polskich uczelni. Bardzo ważna staje się jakość kształcenia, do tego ilość projektów badawczych i dydaktycznych. Przy naliczaniu dotacji uwzględniona zostanie także kategoryzacja wydziałów uczelni. Co więcej, wprowadzony został także wskaźnik ograniczający różnicę dotacji w stosunku do roku poprzedniego.

- Zgodnie z projektem ministerialnym, kolejna dotacja nie może być mniejsza, ani też większa niż 5 proc. To zostało utrzymane, mimo naszych zabiegów, by etapami wprowadzić ten wskaźnik. To jest najbardziej niebezpieczna pułapka tego algorytmu, właśnie dla średnich i małych uczelni - wyjaśnia Dorota Sawicka, rzecznik prasowy Politechniki Białostockiej.

Uniwersytet Medyczny w Białymstoku jest w najlepszej sytuacji spośród białostockich uczelni wyższych. Tu sześciu studentów przypada na jednego nauczyciela akademickiego, nie przekraczając magicznej granicy 13. Uczelnia nie pozostaje jednak bez obaw w związku z reformą szkolnictwa wyższego.

- Kwestią jest jeszcze finansowanie uczelni. Jesteśmy dobrej myśli ze względu na nasz potencjał i dorobek naukowy. Mamy nadzieję, że będziemy niezmarginalizowani, a dostrzeżeni. Ministerstwo chce stawiać na największe uczelnie, a my jesteśmy uczelnią relatywnie małą z dość dużą efektywnością naukową, ze świetnymi wynikami. Wyniki naukowe mamy jedne z najlepszych w Polsce - opowiada Marcin Tomkiel, rzecznik prasowy Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

Algorytm obowiązuje od 1 stycznia 2017 roku, a liczba studentów i doktorantów brana pod uwagę przy obliczaniu dotacji uwzględnia dane z końca listopada i grudnia 2016 roku.

Zobacz również