Zdarza się tak, że lód powstaje ładny, krystaliczny i twardy. Jednakże często pojawiają się w jego strukturze pęcherzyki powietrza, przez co tafla ma niepewną strukturę. Co więcej, nigdy nie jesteśmy w stanie ocenić, jakiej grubości jest lód i przewidzieć czy nie załamie się pod nami. Chcąc uniknąć przykrych skutków, nie wchodźmy na lód pod żadnym pozorem. Jeżeli jednak ktoś znajdzie się w sytuacji zagrożenia, najważniejsze, żeby zachować zdrowy rozsądek. Nie wpadać w panikę a jednocześnie szybko i sprawnie reagować. Nie da się jednoznacznie sprecyzować, co w takiej sytuacji należy robić. Pomoc uzależniona jest od wielu czynników.
Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest wezwanie pomocy. Straż pożarną, pogotowie czy inne służby, które pomogą nam w akcji ratowniczej. Oczywiście sami też pomagamy. Komfortowa sytuacja jest wtedy, gdy poza zagrożeniem znajduje się kilka osób. Jedna osoba dzwoni po pomoc. Pozostali starają się pomóc tonącemu.
Przede wszystkim należy ocenić sytuację. Sprawdzić czy osoba wpadła tylko w przerębel a dookoła niej znajduje się twardy lód czy jednak znajdująca się wokół zamarznięta tafla zaczęła się załamywać. Osoba, która wpadła do wody ma trudności z wydostaniem się z niej. Nie ma za co się chwycić i podciągnąć na taflę, bo lód dookoła jest śliski. Próbując się złapać tafli lodu, kolejne jej części pękają. Namoknięte ubranie jest znacznie cięższe, krępuje jej ruchy.
Takiej osobie należy podać coś czego może się chwycić. Warto podkreślić, że jeżeli sami wejdziemy na śliski lód, nie będziemy mieli się czego złapać, podając rękę osobie ratowanej, ta wciągnie nas ze sobą. W takim przypadku należy podać rzecz, za którą chwyci się ratowany. Może być to sznurek, kurtka, linka samochodowa, wąż strażacki z szafki hydrantowej lub cokolwiek innego, co posłuży nam jako lina.
Co do sposobu wyciągania osoby z wody, warto położyć się na lodzie. Wówczas nasza powierzchnia jest większa a nacisk jednostkowy mniejszy. Lód nie będzie się tak załamywał. Będąc w grupie kilku osób możemy utworzyć łańcuszek. Dzięki temu mamy większą siłę i jednocześnie wzajemnie się asekurujemy.
- Generalnie nie podchodźmy blisko brzegu. Nie narażajmy się na to, żeby samemu wpaść do wody, bo będzie nas dwoje w wodzie a nikt do pomocy - podkreśla Paweł Ostrowski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku. Musimy zrobić to bezpiecznie, na pewno leżąc na lodzie, podając coś i będąc przy tym jak najdalej od tego momentu, gdzie pękł lód - dodaje.
Tyle sposobów ile głów. Najważniejsze, żeby pomagać, ale pamiętać o podstawowych względach bezpieczeństwa. Musimy jak najszybciej udzielić pomocy. Ludzki organizm w wodzie szybko się wychładza.