Złotoria to niewielka miejscowość, oddalona 20 km od Białegostoku. Usytuowana jest w pobliżu krajowej "ósemki". To właśnie przy tej drodze znajduje się kompleks restauracyjno-hotelowy, słynący ze świetnej kuchni - "Delfina", w skład którego wchodzi także: stacja paliw sieci "Orlen" i rozległy, nowiutki parking. Głównie zatrzymują się tam samochody ciężarowe, a od kilku tygodni również... wojskowy sprzęt należący do US Army.
- Ten opancerzony transportowiec to obecnie największa atrakcja w okolicy - potwierdzają anonimowo pracownicy stacji. - Ludzie non stop robią sobie z nim zdjęcia, kręcą filmiki.
- Wcześniej syna, teraz szwagra z Żółtek tu przywiozłem. Czołgi już widziałem wcześniej, ale taki transportowiec widzę pierwszy raz. Tylko po co tu przyjechał? - dziwił się Zygmunt Witek ze Złotorii.
- No chyba, że bazę jakąś chcą nam tu zrobić i zwożą sprzęt wojskowy - dodał szwagier Tomasz.
Pojazd to laweta, na której stoi wojskowy ciągnik z przebitymi oponami. Oba są w tych samych barwach - khaki. Według kierowców tirów, którzy regularnie jeżdżą tą trasą, pojazd stoi w Złotorii od co najmniej miesiąca. Pracownicy stacji paliw mówią o góra dwóch, trzech tygodniach.
- Pojazd rozkraczył się zaraz za Choroszczą. Przepchano go ręcznie aż tutaj. Korek na szosie warszawskiej był niemiłosierny. Teraz pilnuje go dwóch amerykańskich żołnierzy, którzy stacjonują w tym hotelu. Czasem ich widujemy, zwłaszcza wieczorami przy piwku - opowiada
Piotr Wyszkowski z Torunia. Od 30 lat jeździ tirem. - Chciałem z nimi nawet zdjęcie zrobić przy transportowcu, ale nie zrozumieli, o co ich proszę.
W recepcji hotelu jedynie co nam potwierdzono to to, że pojazd wojskowy faktycznie stoi. Po więcej szczegółów odesłano nas do kierownika stacji.
- Z uwagi na to, że pojazd należy do naszych klientów, informacji nie udzielę - powiedział Adam Moroz, kierownik stacji.
- Czyli to prawda, że w hotelu mieszkają amerykańscy żołnierze? - dopytujemy.
- Nie mogę powiedzieć, bo to nasi klienci - powtarza jak mantrę. Ale wszytko jasne.
Najpierw skontaktowaliśmy się z ppłk. Markiem Pietrzakiem, rzecznikiem prasowym Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej w Ministerstwie Obrony Narodowej. Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego amerykański pojazd stoi na parkingu przy drodze i czy wojskowi w ogóle zauważyli jego nieobecność.
- Ja się amerykanami nie zajmuję. To, albo do ambasady amerykańskiej, albo do rzecznika prasowego Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych trzeba dzwonić - zasugerował
Marek Pietrzak.
W ambasadzie informacji nie udzielili, bowiem akurat nie było osoby władnej do kontaktu z mediami. Ale rozwikłać zagadkę obiecał ppłk Szczepan Głuszczak z Dowództwa Generalnego RSZ.
- Sprawdzę i w ciągu najbliższych dni dam odpowiedź. Tylko proszę o zdjęcia pojazdu - powiedział.
Do sprawy wrócimy. A tymczasem obejrzyjcie naszą galerię zdjęć.