Na Orlenie w Złotorii stoi amerykański, wojskowy pojazd transportowy

Na parkingu stacji paliw w Złotorii od miesiąca stoi popsuty pojazd wojskowy, a żołnierze US Army stacjonują w pobliskim hotelu. Podobno nikt się nim i nimi nie interesuje. Poza kierowcami tirów, którzy chętnie robią z nietypowym pojazdem zdjęcia.

BIA24 /foto.E.Sokólska/

BIA24 /foto.E.Sokólska/

Złotoria to niewielka miejscowość, oddalona 20 km od Białegostoku. Usytuowana jest w pobliżu krajowej "ósemki". To właśnie przy tej drodze znajduje się kompleks restauracyjno-hotelowy, słynący ze świetnej kuchni - "Delfina", w skład którego wchodzi także: stacja paliw sieci "Orlen" i rozległy, nowiutki parking. Głównie zatrzymują się tam samochody ciężarowe, a od kilku tygodni również... wojskowy sprzęt należący do US Army.

- Ten opancerzony transportowiec to obecnie największa atrakcja w okolicy - potwierdzają anonimowo pracownicy stacji. - Ludzie non stop robią sobie z nim zdjęcia, kręcą filmiki.

- Wcześniej syna, teraz szwagra z Żółtek tu przywiozłem. Czołgi już widziałem wcześniej, ale taki transportowiec widzę pierwszy raz. Tylko po co tu przyjechał? - dziwił się Zygmunt Witek ze Złotorii. 

- No chyba, że bazę jakąś chcą nam tu zrobić i zwożą sprzęt wojskowy - dodał szwagier Tomasz.

Pojazd to laweta, na której stoi wojskowy ciągnik z przebitymi oponami. Oba są w tych samych barwach - khaki. Według kierowców tirów, którzy regularnie jeżdżą tą trasą, pojazd stoi w Złotorii od co najmniej miesiąca. Pracownicy stacji paliw mówią o góra dwóch, trzech tygodniach.

- Pojazd rozkraczył się zaraz za Choroszczą. Przepchano go ręcznie aż tutaj. Korek na szosie warszawskiej był niemiłosierny. Teraz pilnuje go dwóch amerykańskich żołnierzy, którzy stacjonują w tym hotelu. Czasem ich widujemy, zwłaszcza wieczorami przy piwku - opowiada 

Piotr Wyszkowski z Torunia. Od 30 lat jeździ tirem. - Chciałem z nimi nawet zdjęcie zrobić przy transportowcu, ale nie zrozumieli, o co ich proszę.

Pojazd rozkraczył się zaraz za Choroszczą /fot.E.Sokólska/

Pojazd rozkraczył się zaraz za Choroszczą /fot.E.Sokólska/

W recepcji hotelu jedynie co nam potwierdzono to to, że pojazd wojskowy faktycznie stoi. Po więcej szczegółów odesłano nas do kierownika stacji.

- Z uwagi na to, że pojazd należy do naszych klientów, informacji nie udzielę - powiedział Adam Moroz, kierownik stacji.

- Czyli to prawda, że w hotelu mieszkają amerykańscy żołnierze? - dopytujemy.

- Nie mogę powiedzieć, bo to nasi klienci - powtarza jak mantrę. Ale wszytko jasne.

Najpierw skontaktowaliśmy się z ppłk. Markiem Pietrzakiem, rzecznikiem prasowym Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej w Ministerstwie Obrony Narodowej. Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego amerykański pojazd stoi na parkingu przy drodze i czy wojskowi w ogóle zauważyli jego nieobecność.

- Ja się amerykanami nie zajmuję. To, albo do ambasady amerykańskiej, albo do rzecznika prasowego Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych trzeba dzwonić - zasugerował

Marek Pietrzak.

W ambasadzie informacji nie udzielili, bowiem akurat nie było osoby władnej do kontaktu z mediami. Ale rozwikłać zagadkę obiecał ppłk Szczepan Głuszczak z Dowództwa Generalnego RSZ.

- Sprawdzę i w ciągu najbliższych dni dam odpowiedź. Tylko proszę o zdjęcia pojazdu - powiedział.

Do sprawy wrócimy. A tymczasem obejrzyjcie naszą galerię zdjęć. 

Galeria

Zobacz również