- Dla nas, ludzi, pandemia COVID-19 spowodowała wprowadzenie licznych ograniczeń w przestrzeni społecznej i gospodarczej. Za to otaczająca nas przyroda chętnie korzysta z naszej nieobecności na ulicach miast. Kojoty na ulicach San Francisco, pumy w centrum Santiago czy łanie zjadające klomb przedstawiający herb Zakopanego - takie obrazki w ostatnich miesiącach obiegły internet. Jednak zmniejszenie mobilności ludzi i towarów w skali lokalnej oraz globalnej wywołuje również inne, często pozornie niewidoczne zmiany w naszym otoczeniu. Jedna z nich wiąże się z hałasem antropogenicznym, który generowany jest przez transport, przemysł czy naszą codzienną aktywność - wyjaśnia dr Krzysztof Deoniziak.
Jak przypomina biolog, hałas antropogeniczny jest niewidocznym zagrożeniem dla człowieka, a Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznaje go za ważną przyczynę złego stanu zdrowia ludzkości. Dotychczasowe badania pokazują, iż hałas generowany przez człowieka wpływa również negatywnie na zwierzęta, zmieniając zachowania wielu gatunków owadów, ryb, ptaków czy ssaków i przyczyniając się do spadku różnorodności biologicznej na obszarach zurbanizowanych.
Pandemia COVID-19 i towarzyszące jej ograniczenia w ludzkiej aktywności sprawiły, że poziom tego rodzaju hałasu się obniżył. To zaś stwarza unikalną możliwość wsłuchania się w dźwięki miast, które podczas pandemii brzmią zupełnie inaczej.
- Z inicjatywy naukowców z Francji i Wielkiej Brytanii powstał projekt Silent Cities. Jego celem jest zebranie nagrań z różnych części świata, aby poznać dźwięki z naszego otoczenia, które w normalnych warunkach są zagłuszane przez hałas miejski. Analiza nagrań pozwoli ustalić zmiany w relacjach między dźwiękami odzwierzęcymi (np. śpiew ptaków) a antropogenicznymi (np. hałas komunikacyjny), a także zależność między funkcjonowaniem przestrzeni społecznej i gospodarczej a poziomem natężenia hałasu antropogenicznego - mówi dr Deoniziak.
Obecnie w ramach projektu przy pomocy kilku typów rejestratorów dźwięku (np. Wildlife Acoustics SM4 czy AudioMoth) zbierane są dane z około 400 miejsc z różnych zakątków naszej planety. Jednym z takich punktów jest położony w sąsiedztwie Lasu Zwierzynieckiego kampus Uniwersytetu w Białymstoku. Rejestrator został umieszczony na dachu jednego z budynków. To właśnie z tego miejsca dr Krzysztof Deoniziak od 29 marca rejestruje krajobraz dźwiękowy Białegostoku. Nagrania są wykonywane według ściśle określonych zasad i do dziś udało mu się zgromadzić ponad 40 gigabajtów danych. Projekt będzie kontynuowany do czasu powrotu do normalności, kiedy wszystkie ograniczenia związane z COVID-19 zostaną zniesione.
- Na podstawie nagrań z pierwszego tygodnia powstał szczegółowy wykres, przygotowany przez Nicolasa Pajusco z Le Mans Université, który przedstawia zmiany udziału różnych źródeł dźwięków, takich jak samochody, wiatr, deszcz, owady czy śpiew ptaków, w krajobrazie dźwiękowym Białegostoku. Można na nim na przykład zauważyć, że w dni wolne od pracy, czyli 29 marca i 4 kwietnia intensywność hałasu komunikacyjnego była mniejsza, a udział głosów ptaków w krajobrazie dźwiękowym większy - relacjonuje dr Krzysztof Deoniziak.
Oprócz przejeżdżających ulicą Ciołkowskiego samochodów, startującego z lotniska śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratowniczego, czy ludzi spacerujących przy kampusie UwB, na nagraniach słychać śpiew różnych gatunków ptaków, w tym szpaka, śpiewaka czy bogatki. Można ich posłuchać na portalu xeno-canto.org
Wszystkie nagrania zrealizowane w ramach projektu Silent Cities trafiają do publicznego repozytorium Open Science Fundation. Efektem projektu będzie ogromny zbiór nagrań opublikowany w czasopismach, których celem jest udostępnianie baz danych (np. Nature Scientific Data). Z zebranego materiału będą mogli korzystać naukowcy na całym świecie.
Mapa lokalizacji punktów nagrań (zgodnie z europejskim rozporządzeniem o ochronie danych General Data Protection Regulation dokładne lokalizacje nie zostały podane) dostępna jest pod adresem Map Google.
Źródło: UwB