To też kolejne spotkania organizowane przez OWOP w dwóch formułach. Pierwszym są Śniadania Przedsiębiorcze. Drugim – spotkania metodą People meet People, jaka na białostocki grunt została przeniesiona od zaprzyjaźnionej organizacji z Arendal w Norwegii. Oczywiście dostosowano ją do lokalnych potrzeb i uwarunkowań.
Pół godziny na przełamanie lodów
Zanim zaczęto dyskutować o pomysłach na biznes, ponownie nadarzyła się okazja, by przełamać lody. W sobotę (10 grudnia), w Galerii im. Sleńdzińskich grupa białostoczan oraz tych, którzy przyjechali do nas z Ukrainy, Białorusi czy Gruzji rozmawiała o swoim życiu. Jedna sala stała się miejscem spotkania działaczy społecznych, emerytów, bibliotekarzy, lekarzy, socjologów, przedstawicieli świata kultury, studentów... Słowem – ludzi różnych profesji, którzy mijają się gdzieś na białostockich ulicach, placach i w budynkach.
Później, podzieleni w pary, zaczęli rozmawiać. Tradycyjnie było na to pół godziny. Takie bowiem jest założenie metody People meet People przywiezionej z Arendal. A gdy czas minął, zaczęto dzielić się spostrzeżeniami z rozmowy. Dało się wtedy słyszeć:
** Inaczej będę rozumieć to, co dzieje się teraz na Ukrainie.
** Znaleźliśmy szybko wspólny temat. To książki.
** Połączyło nas gotowanie.
** Jestem w szoku, że to Gruzinka opowiadała mi o tym, co dzieje się w Białymstoku!
** Mamy podobne doświadczenie związane z wyjazdem. Tu wyjeżdżała ona, w moim przypadku córka w takim samym wieku.
** Poczułam chęć wsparcia, pomocy.
Wszyscy stwierdzili też zgodnie, że pół godziny to za krótko! Katarzyna Łotowska z Ośrodka Wspierania Organizacji Pozarządowych wyjaśniała: - O to chodzi. Metoda jest tak pomyślana, by chciało się więcej.
I rzeczywiście. Zaczęło się wymienianie telefonami, kontaktami na facebooku. Inni – już bardziej "zakumplowani" – wybierali się na kolejne, wspólne spotkania.
Eures otwiera się na Ukraińców
Część osób ponownie pojawiła się we wtorek (13 grudnia) w klubie Fama na 2. Śniadaniu Przedsiębiorczym. Tym razem byli obecni przedstawiciele Polski, Ukrainy, Białorusi, Gruzji oraz... Tadżykistanu.
Wśród nowych twarzy zjawiły się np. dwie Białorusinki – matka i córka – które widząc, że w ojczyźnie nie ma szans na zmiany, zostawiły dotychczasowe życie i przeniosły się z Mińska do Białegostoku. Teraz myślą o otwarciu... gabinetu podologii (dziedzina zajmująca się pielęgnacją stóp). Z kolei białorusko-tadżyckie małżeństwo myśli o uruchomieniu w Białymstoku swojej kawiarni. W sumie byłoby to ciekawe dopełnienie wielokulturowej oferty kulinarnej w mieście - mamy przecież już miejsca, gdzie można skosztować specjałów kuchni żydowskiej czy gruzińskiej.
Tradycyjnie nie zabrakło pytań. Białorusinów interesuje np. jak nostryfikować swoje dyplomy potwierdzające wykształcenie.
- Przy współpracy z prawnikiem wytyczamy teraz ścieżki, jakimi muszą przejść przedstawiciele różnych zawodów z Białorusi, Ukrainy, Gruzji czy Mołdawii – zapowiedziała Małgorzata Bobryk z białostockiego OWOP-u.
Z kolei Beata Chrościńska z Wojewódzkiego Urzędu Pracy przybliżała sieć pośrednictwa pracy Eures. Zakłada wymianę pracowników z państw Unii Europejskiej, a także Islandii, Norwegii, Szwajcarii i Lichtensteinu. Obecnie otwarta jest też na obywateli jeszcze jednego państwa.
- W obliczu konfliktu zbrojnego w Ukrainie sieć otwarta jest dla tych, którzy opuścili Ukrainę po 24 lutego 2022 roku - wyjaśniała przedstawicielka WUP. Dodawała też, że w urzędzie była już np. oferta dla Ukraińców przy zbiorze truskawek w Finlandii, gdzie pracodawca zapewniał bezpłatne zamieszkanie oraz zachęcał do przyjazdu z dziećmi.
Pytana, czy obcokrajowcy w ramach sieci przyjeżdżają na Podlasie, odpowiadała, że jesteśmy regionem nastawionym na wysyłanie, niż na przyjmowanie pracowników.
Spotkania w Galerii im. Sleńdzińskich oraz w klubie Fama zostały zorganizowane przez OWOP przy wsparciu Funduszu Narodów Zjednoczonych na Rzecz Dzieci UNICEF.




