Marczukowskie dopiero po Gwiazdce

Co najmniej do końca roku poczekamy na pełny dostęp do odnowionych Stawów Marczukowskich. Letnie ulewy i konieczność dodatkowych prac spowodowały, że zamiast w sierpniu, prace zakończą się z końcem listopada. Przez cały grudzień "będą trwały odbiory" inwestycji.

Białostoczanie poczekają na Stawy Marczukowskie do końca roku /fot. H. Korzenny/

Białostoczanie poczekają na Stawy Marczukowskie do końca roku /fot. H. Korzenny/

Wykonująca prace firma Budimar spod Sztabina nie miała szczęścia do tej inwestycji. Najpierw w lipcu gwałtowna ulewa obnażył błędy projektantów przebudowy stawów. Woda zniszczyła część już wykonanych prac. Konieczność przeprojektowania odbudowy zniszczonych konstrukcji oraz wykonanie dodatkowych przepustów wody (to na ewentualność podobnie gwałtownych jak ta lipcowa ulew) sprawiły, że prace znacznie się opóźniły w stosunku do planowanych terminów. Jeszcze na początku września cała inwestycja miała być gotowa do końca października. Dziś już Urząd Miejski zapewnia, że prace skończą się nieco później.

- Uznaliśmy, że zmiana terminu zakończenia prac nie wynika z winy wykonawcy i przedłużyliśmy termin realizacji inwestycji zgodnie z wnioskiem wykonawcy do końca listopada. W grudniu będą trwały odbiory. Do końca roku obiekt może być oddany do użytkowania - informuje Anna Kowalska, z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.

Stawy Marczukowskie i przepływająca przez nie rzeczka Bażantarka przez długie lata nie miały szczęścia do urzędników. Zarastały i dziczały. Wreszcie w ubiegłym roku magistrat postanowił ucywilizować teren czterech hektarów między ulicami: Marczukowską, Popiełuszki, Hetmańską. Przeznaczył na to ponad dwa miliony złotych. Firma Budimar, zadeklarowała, że wykona wszystko za milion pięćdziesiąt tysięcy. Teraz w związku z koniecznością dobudowania nowych elementów koszt inwestycji wzrośnie.

A zaplanowany finał wygląda atrakcyjnie. Są już dwa stawy oraz położone wokół nich budowle: pomost widokowy, siedmiometrowa wieża widokowa do obserwacji ptaków. Od strony ulicy Marczukowskiej stoi już altana z miejscami do grillowania a dalej leży już piach który stworzy - jak napisano w projekcie - "plażę bez dostępu do wody".

I co również ważne, są już mieszkańcy stawów - kaczki. A pracownicy Budimaru codziennie rano widzą w okolicy ślady łosia, który, jak żartują, jest pierwszym spacerowiczem, który przechadza się po nowych alejkach wokół stawu. Teraz, jak widać, może już odpocząć na gotowych już ławkach.

Galeria

Zobacz również