- Wprawdzie transakcja została udaremniona przez straż leśną, ale do próby oszustwa faktycznie doszło. Dowodem na to jest wystawiona faktura, która delikatnie mówiąc odbiegała faktycznym zakupom. Różniła się jakość, wielkość, długość i gatunek, a tym samym cena surowca - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Gołaszewski.
W lipcu 2017 r. leśniczy Wojciech F. miał zlecić firmie, która świadczy usługi na rzecz Nadleśnictwa Supraśl, ścięcie jedenastu dorodnych sosen. Leśnik miał zaniżyć ich wartość, zarejestrować w systemie jako najniższą klasę drewna, by później za bezcen je odkupić, wystawiając fakturę na nazwisko córki. Cała sprawa wyszła na jaw bo strażnicy leśni zauważyli leżący przy drodze (czekający na wywóz) bardzo dobrej jakości surowiec. Drewno nie miało wymaganych tabliczek rejestracyjnych. Szybko się okazało, że drewno jest zarejestrowane, a tabliczki zostały zwyczajnie wyłamane.
Strażnicy postanowili zawiesić w okolicy fotopułapki (kamery rejestrujące). Już następnego dnia, podczas rutynowego patrolu, zastali tam Wojciecha F. i samochód ciężarowy scania załadowany po brzegi drewnem. Tylko że nie tym, co do którego wątpliwości mieli strażnicy, lecz nowym. Później się okazało - w ogóle niezarejestrowanym, a oskarżony tłumacząc nielegalną wywózkę pokazał strażnikom wyłamane z innych drzew tabliczki rejestrujące.
Dziś zapadł wyrok skazujący Wojciecha F.