A ten z kolei - z powrotem do sanepidu.
Białystok to jedyne wojewódzkie miasto w Polsce, gdzie nie wykonuje się testów na obecność koronawirusa. Już w ubiegłym tygodniu przeciwko takiej sytuacji protestował i prezydent miasta Tadeusz Truskolaski, i prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych oraz szef Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Według profesora powstanie takiego laboratorium w Białymstoku blokuje właśnie szefowa wojewódzkiego sanepidu.
Próbki z Białegostoku trafiały więc albo do Warszawy, albo do Olsztyna. Jak mówi dr Sienkiewicz z wojewódzkiego sanepidu, na wyniki w takich przypadkach trzeba czekać jednen lub dwa dni. Choć przyznaje, że mogą się zdarzyć również sytuacje - i jakiej zaalarmowała nas w niedzielę nasza Czytelniczka - że wyniki przychodzą nawet po czterech dniach.
Dlatego tak ważne jest, by testy wykonywać na miejscu. Będzie po prostu szybciej.
W pomoc przy organizacji badań włączył się Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Zaoferował swój sprzęt. Wojewoda w piątek ogłosił, że testy będą przeprowadzane już w Białymstoku. Niestety, jeszcze dziś próbki nadal są wysyłane do Warszawy i Olsztyna.
- Lada chwila urząd wojewódzki powinien ogłosić, że zaczynamy badan już w Białymstoku - przewiduje dr Iwona Sienkiewicz. Dlaczego jeszcze nie teraz? - Bo trwają ostatnie testy - tłumaczy.