Funkcjonariusze z Podlaskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Białymstoku podczas pracy operacyjnej ustalili miejsce, w którym prawdopodobnie nielegalnie produkuje się alkohol. Jak informuje asp. Maciej Czarnecki z Zespołu prasowego Izby Administracji Skarbowej w Białymstoku, miejsce to znajdowało się w lesie koło Gródka, w trudno dostępnym terenie podmokłym i było jeszcze dodatkowo zamaskowane.
Gdy funkcjonariusze pokonali przeszkody terenowe i dotarli do bimbrowni, na miejscu zastali nadzorującego produkcję "Ducha puszczy" 57-letniego mężczyznę. Znaleźli też kompletną aparaturę w produkcji bimbru, m.in. kotły, opał, zbiorniki na zacier, odstojnik i chłodnice oraz kilkadziesiąt litrów właśnie wyprodukowanego alkoholu o mocy ok. 50 proc.
Funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej wszczęli przeciwko mężczyźnie postępowanie karne skarbowe, grozi mu wysoka grzywna.
- Aparaturę demontujemy i przewozimy do naszych magazynów. Tak jest przechowywana jako dowód do czasu prawomocnego orzeczenia sądu. Sąd orzeka zwykle przepadek na rzecz Skarbu Państwa i może też zdecydować o zniszczeniu. W rezultacie najczęściej uszkodzona przez nas aparatura trafia do skupu złomu - mówi Onetowi asp. Maciej Czarnecki.
Jak informuje asp. Czarnecki, to pierwsza w tym roku nielegalna leśna bimbrownia, w poprzednich latach takich leśnych fabryk alkoholu KAS wykrywał kilka rocznie. - Są różne sposoby i konstrukcje. W ubiegłym roku na przykład jedna ze znalezionych leśnych bimbrowni była całkowicie mobilna. Cała linia produkcyjna była zamocowana na przyczepie, którą można było przewozić za samochodem - dodaje asp. Maciej Czarnecki.