Kobiety, dzieci i białoruska prowokacja na granicy 

To jest prowokacja służb białoruskich. Będzie trwała tak długo, jak długo po stronie polskiej będą na nią reagować pożyteczni idioci tacy jak pani Ochojska czy pan Sterczewski – mówi Maciej Wąsik, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji o zdarzeniach ostatnich dni po białoruskiej stronie zapory granicznej. Aktywiści różnych grup pomocowych przekonują, że Polska musi przyjąć te osoby. Są tam w większości kobiety i dzieci, przebywają pod zaporą od kilku dni.  

Cudzoziemcy za graniczną zaporą [fot. Facebook: Grupa Granica]

Cudzoziemcy za graniczną zaporą [fot. Facebook: Grupa Granica]

Jak podaje dziś Straż Graniczna, grupa, która znajduje się w okolicach Białowieży liczy ok. 20-30 osób i znajduje się po stronie białoruskiej.

– Nie ma możliwości prawnej i faktycznej wpuszczenia cudzoziemców w sposób nieuregulowany do Polski. Dotyczy to również grupy osób, która od soboty znajduje się przy zaporze po białoruskiej stronie. O cudzoziemcach tam przebywających poinformowano Białorusinów. Do tej pory mimo przyjętej informacji nie zareagowali – informuje rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej (POSG) mjr SG Katarzyna Zdanowicz.

Zdaniem rzeczniczki POSG grupa osób jest poza jurysdykcją Polski, dlatego nie można przeprowadzić jakichkolwiek czynności administracyjnych wobec tych osób, w tym także np. ewentualnego przyjęcia wniosku o ochronę międzynarodową.

„Grupa kobiet i dzieci celowo i nieprzypadkowo została zgrupowana przez służby białoruskie w okresie pomiędzy Dniem Matki i Dniem Dziecka. Wpisuje się to w kolejny scenariusz służb białoruskich (podobnie jak było to w Usnarzu w sierpniu 2021 r.), którego celem jest podważanie legalnych i humanitarnych działań, jakie realizuje Straż Graniczna i służby współdziałające w ochronie granicy państwowej” – poinformowała Katarzyna Zdanowicz. Jak zauważyła, od dłuższego czasu granicę białorusko-polską przekraczali nielegalnie głównie młodzi mężczyźni, dlatego ocenia, że pojawienie się grupy, w której są kobiety i dzieci, nie jest teraz przypadkowe.

„Przy płocie od wczoraj dyżurują aktywiści i aktywistki Grupy Granica. Są w stałym kontakcie z osobami z grupy – wszyscy proszą o azyl w Polsce” – podaje w niedzielę na facebookowej stronie Grupy Granica skupiająca aktywistów deklarujących niesienie pomocy humanitarnej. Aktywiści nie mogą podejść do zapory, bo obowiązuje zakaz zbliżania się na odległość 15 metrów. Przyznali, że funkcjonariusze SG przekazali cudzoziemcom zza płotu wodę i jedzenie. 

Na miejscu pojawił się także wysłannik Rzecznika Praw Obywatelskich, by zbadać sprawę. – Nadal utrzymują się wątpliwości, czy te osoby objęte są polską jurysdykcją – stwierdził zastępca RPO Wojciech Brzozowski. 

Do sprawy odnoszą się też przedstawiciele polskiego rządu. W niedzielę pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn oceniał, że trwająca przy granicy polsko-białoruskiej operacja hybrydowa jest elementem rosyjskiej próby zniszczenia struktur Zachodu, a Polska nie może się godzić na takie działania Białorusi i Rosji. Żaryn porównał tę sytuację do wydarzeń w Usnarzu.

Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik w poniedziałek w rozmowie z Polską Agencją Prasową stwierdził, że jest to prowokacja służb białoruskich. – To próba stworzenia nowego Usnarza – powiedział Wąsik. Dodał, że prowokacja będzie trwała tak długo, „jak długo po stronie polskiej będą na nią reagować pożyteczni idioci”. Wiceminister zaapelował, aby nie reagować na tę sytuację. „Te osoby są legalnie na Białorusi, mają wizy turystyczne. Musimy pokazać światu, że ten szlak migracyjny jest nieczynny, że przez Polskę nie przejdą” - zaznaczył. 

Zobacz również