KOALICJA PRZECIW KOALICJI
Nieporozumienia w koalicji rządzącej w sejmiku województwa trwały już kilka miesięcy. Po rezygnacji przewodniczącego sejmiku Jarosława Dworzańskiego przez pół roku koalicja nie była w stanie wybrać jego następcy. Kiedy wreszcie głosowano kandydaturę Jacka Piorunka (PO) - nie udało się zebrać wystarczająco dużo głosów. Koalicjanci musieli się wyłamać. Chwilę później w czasie głosowania nad udzieleniem zarządowi absolutorium koalicja znowu się rozsypała. 12 do 12 - i zarząd absolutorium nie uzyskał. Dopiero w tej sytuacji powtórne głosowanie nad wyborem przewodniczącego sejmiku doprowadziło do przyjęcia Jacka Piorunka jako przewodniczącego a Cezarego Cieślukowskiego jako zastępcę przewodniczącego.
Przewodniczący wtedy sesję przerwał na tydzień w nadziei na to, że uda się przeprowadzić reasumpcję głosowania nad absolutorium dla zarządu. Już początek wznowionej sesji przyniósł koalicji rozczarowanie. Przewodniczący, powołując się na ekspertyzy prawników, zgłosił wycofanie wniosku o powtórzenie głosowania. Radni ten wniosek przyjęli. I zarząd pozostaje bez zatwierdzenia sprawozdania finansowego za ubiegły rok oraz bez absolutorium.
KOMEDIA NA PODLASIU
Opozycja, choć bezradna, nie szczędzi słów krytyki. - To pierwszy przypadek w Polsce w całej 20-letniej historii samorządów wojewódzkich. I to jeszcze nie opozycja przegłosowała, ale sama koalicja. Sami sobie nie udzielili absolutorium. Ubolewam nad tym, że taka komedia wydarzyła się na Podlasiu - to Karol Tylenda z PiS w wypowiedzi dla Radia Białystok.
Zarząd może dalej pracować. Brak absolutorium nie oznacza automatycznego odwołania marszałka i zarządu województwa. Jest natomiast jasnym sygnałem brak akceptacji pracy zarządu przez sejmik, który zarząd wybiera. Logicznym następstwem braku absolutorium jest wniosek o odwołanie marszałka i zarządu województwa.
Czy taki wniosek padnie? Następną sesję sejmiku zaplanowano na wrzesień. Ze słów koalicjantów wynika, że do tego czasu może się jeszcze wiele zmienić.
- Uchwała została przesłana do regionalnej izby obrachunkowej i wierzymy, że w ramach nadzoru ta uchwała zostanie uchylona - mówi przewodniczący sejmiku i zarazem szef klubu PO Jacek Piorunek. Marszałek Jerzy Leszczyński (PSL) potwierdza, że liczy na zakwestionowanie decyzji radnych przez RIO.
W RĘKACH RIO
W takim przypadku (a mogłoby to nastąpić jeszcze przed sesją wrześniową) można się spodziewać wniosku ośmiu co najmniej radnych o zwołanie sesji nadzwyczajnej i na niej powtórne głosowanie absolutorium dla zarządu województwa.
Patrząc na układ sił w radzie, można raczej być spokojnym o los ewentualnego wniosku o odwołanie marszałka i zarządu województwa. W 30-osobowym sejmiku do odwołania zarządu trzeba zebrać 18 głosów. Opozycyjny PiS liczy 12 radnych. Trudno już teraz się spodziewać, że ktoś z koalicyjnych klubów PSL-PO zagłosuje przeciw swojemu zarządowi i marszałkowi. W sumie koalicjanci mają 16 głosów. Jarosław Dworzański zrezygnował z członkostwa w PO, a i samotny radny SLD Włodzimierz Pietroczuk nie przeważy szali.
Niezależnie jednak od dalszych losów zarządu województwa i marszałka pozostaje rozczarowanie i zawód spowodowany dziwnym głosowaniem na sesji przed tygodniem. - To się nie powinno zdarzyć, ale się zdarzyło. Brak porozumienia. Radni koalicji, a szczególnie członkowie zarządu, powinni głosować za absolutorium dla własnego zarządu - mówi rozczarowany marszałek Jerzy Leszczyński.