Wodociągi Białostockie wystąpiły o podwyżkę cen wody i odbioru ścieków, ale Wody Polskie w Białymstoku trzykrotnie nie zatwierdziły wniosku taryfowego. Zdaniem instytucji, został źle skonstruowany. Urząd przekonuje, że spółka zawyżyła ceny za ścieki o koszty odprowadzania i oczyszczania wód opadowych, nie zoptymalizowała amortyzacji czy źle podzieliła odbiorców na grupy taryfowe. Wody Polskie informują o szczegółach na swojej stronie internetowej.
- Pokazaliśmy Wodociągom Białostockim, gdzie popełniają błędy, gdzie należy je poprawić ponieważ proponowane przez nie zmiany są niezgodne z prawem. Niestety sytuacja wygląda w ten sposób, że spółka dąży do eskalacji konfliktu - mówi Przemysław Daca, prezes Wód Polskich.
Miasto uważa, że jeśli Wody Polskie zatwierdziłyby wniosek, opłaty dla mieszkańców wzrosłyby "zaledwie" o 2 zł miesięcznie. Urzędnicy twierdzą, że to urealnienie stawek wynikające z podwyżek cen energii, gazu, rosnącej inflacji. Urząd Miejski w Białymstoku informuje, że utrata przychodów przedsiębiorstwa sięga już niemal 10 mln złotych, a ceny za wodę i ścieki w Białymstoku od lat należą do najniższych w Polsce i po zatwierdzeniu ostatnio złożonego wniosku - wciąż pozostawałyby na takim samym poziomie. Swoje racje magistrat przedstawia na stronie bialystok.pl.
- Wody Polskie wbrew prawu narzucają Wodociągom Białostockim ustalanie taryf za wodę i ścieki na poziomie niższym od rzetelnie, zgodnie z ekonomią i przepisami przedstawionych kosztów działalności przedsiębiorstwa. Już prawie 1,5 roku tendencyjnie i nieobiektywnie procedują nasz wniosek taryfowy zarzucając bez podstaw prawnych nieprawidłowości w jego opracowaniu - dodaje Beata Wiśniewska, prezes Wodociągów Białostockich.
Szef Wód Polskich dziś (20.05) wspólnie z wicewojewodą Tomaszem Madrasem i radnym Prawa i Sprawiedliwości Henrykiem Dębowskim zorganizował przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim konferencję prasową w tej sprawie. Konferencję, na którą przyszli - niezaproszeni - także zastępcy prezydenta Białegostoku w towarzystwie pracowników i prezes Wodociagów Białostockich. Łącznie było tam kilkadziesiąt osób. Zastępca prezydenta Rafał Rudnicki przekonywał, że Przemysław Daca i jego urzędnicy unikali dotychczas kontaktu z Miastem. Prosił także wojewodę o bycie mediatorem konfliktu.
- Mamy do czynienia z procedurą administracyjną. Nie ma racji, kto głośniej krzyczy, tylko ten, kto przestrzega zapisów ustawy - odpowiada Tomasz Madras, wicewojewoda podlaski.
Konferencja prasowa a w praktyce słowna sprzeczka przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim trwała ok. 45 minut. Poruszono temat "betonozy" i tego, że często dochodzi w Białymstoku do podtopień co pośrednio uderza po kieszeniach mieszkańców. Ponadto prezes Wód Polskich twierdził, że zastępcy prezydenta Białegostoku i przedstawiciele Wodociągów Białostockich go obrażają i nazywają "obcym agentem".
- Po to przyszliśmy, by pewne rzeczy wytłumaczyć i wyjaśnić, a nie kogokolwiek obrażać. Jesteśmy gotowi i otwarci na dialog, rozmowy. To nie jest wiec polityczny, choć na konferencji pojawił się radny Prawa i Sprawiedliwości - mówi Rafał Rudnicki.
Kilka dni temu, media obiegła informacja, że spór rozstrzygnie sąd. Po dzisiejszym happeningu nie jest to takie pewne, bo prezes Wód Podlaskich prosił o ponowne złożenie wniosku i konsultacje przedstawicieli Wodociągów Białostockich z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Białymstoku.