Lekarz, pracujący w klinice chorób zakaźnych i w zakaźnej izbie przyjęć Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, o tym, że jest zakażony koronawirusem, dowiedział się podczas badań przesiewowych, które cyklicznie są przeprowadzane w szpitalu. Pięciu innych lekarzy i dwie pielęgniarki znalazły się na kwarantannie. A w poniedziałek wieczorem izba przyjęć została zamknięta "do odwołania".
- Po prostu - jest za mało personelu. Lekarzy nie wystarcza, by obsadzić dyżury w szpitalu, w klinice chorób zakaźnych (w której cały czas są przecież pacjenci), i w zakaźnej izbie przyjęć - mówiła nam Katarzyna Malinowska-Olczyk.
Dziś rzeczniczka szpitala przekazuje, że kolejne testy w kierunku koronawirusa u lekarza, którego na początku tej sprawy uznano za zakażonego - tym razem dały negatywny wynik. Podobnie testy nie potwierdziły zakażenia dwóch osób z siedmiorga skierowanych na kwarantannę. W związku z tym na wniosek szpitala sanepid zgodził się skrócić okres kwarantanny oraz powrót tych trzech osób do pracy w szpitalu. Dzięki temu szpital uznał, że obsada izby przyjęć jest wystarczająca by wznowić przyjmowanie pacjentów.
Szpital czeka na wyniki testów pozostałych pracowników z grupy objętej kwarantanną. W klinice, która przez cały czas pracuje normalnie, leczy się obecnie pięciu pacjentów z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem.