Szpital MSWiA to drugi w województwie, a pierwszy w Białymstoku szpital jednoimienny. Mają tu trafiać pacjenci zakażeni koronawirusem - lub z podejrzeniem tego zakażenia, u których dodatkowo występują inne choroby.
Na podobnych zasadach działa już od kilku tygodni szpital w Łomży. Od dziś - 14 kwietnia, takie same zasady obowiązują szpital MSWiA w Białymstoku.
Skąd taka różnica w czasie? Wojewoda tłumaczy, że chciał dać czas szpitalowi na przygotowanie się do nowych obowiązków. To m.in. ewakuacja pacjentów (w czasie świąt zostali oni wypisani do domów lub - jeśli była taka potrzeba - przeniesieni do innych białostockich szpitali; a jako że szpital przygotowywał się już do pełnienia nowej funkcji, w ostatnim czasie pacjentów przyjmowano tu niewielu)) czy utworzenie śluz przed poszczególnymi oddziałami. To również zabezpieczenie szpitala w potrzebny sprzęt i środki ochrony.
- W ostatnim czasie szpital otrzymał pięć respiratorów i pięć kardiomonitorów, dzięki czemu ma zapewnione minimum 10 proc. łóżek respiratorowych, regularnie otrzymuje też dostawy środków ochronnych z ARM - zapewnia Kamila Ausztol z biura prasowego wojewody.
Na razie szpital ma jednego pacjenta. Na oddziale kardiologii. To pacjent przyjęty ze stanem przedzawałowym i podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
I tacy właśnie pacjenci będą tu teraz przyjmowani. Tyle tylko - jak zastrzega Alicja Skindzielewska, dyrektorka szpitala - te choroby towarzyszące mają być tylko w tym zakresie, jakim już szpital do tej pory leczył. Chodzi oczywiście o specjalistów, którzy tu pracują.
- Będziemy też przyjmowali stany nagłe, które nie będą mogły być odsyłane do Łomży - mówi Alicja Skindzielewska. O tym już zostały poinformowane i pogotowie, i wszystkie inne okoliczne szpitale. - Będą do nas przyjmowani pacjenci z temperaturą powyżej 38 stopni Celsjusza, liczbą oddechów na minutę powyżej 20 czy saturacją poniżej 95 proc. - czyli z bardzo realnym podejrzeniem COVID-19 albo zdiagnozowanym COVID-19. A do tego stany nagłe: wstrząsy, nagłe zatrzymanie krążenia, niewydolności oddechowe, zawał serca plus obrażenia ciała wymagające zaopatrzenia chirurgicznego i ortopedycznego - za wyjątkiem centrum ortopedycznego i centrum urazowego w chirurgii i ortopedii.
Jak mówi Alicja Skindzielewska, w MSWiA nadal działają poradnie - lekarzy specjalistów i pierwszego kontaktu. - Wiele porad jest udzielanych przez telefon. Poza tym do poradni prowadzi inne wejście niż na oddziały szpitalne. Dlatego czynne będą też poradnie urologiczne czy ortopedyczne - tłumaczy.
Tu lekarze cały czas przyjmują. Problem jest natomiast z personelem medycznym szpitala. - Około jedna trzecia pracowników nie przychodzi do pracy - przyznaje Alicja Skindzielewska. Powód to m.in. zwolnienia lekarskie, opieka nad dzieckiem... Niektórzy korzystają z przepisu pozwalającego nie przychodzić do pracy osobom powyżej 65. roku życia.
Dyrektorka przyznaje, że prosi też swoich pracowników, by nie chodzili na dyżury do innych szpitali. - Nie mogę im tego jednak zabronić - przyznaje. - Ale tłumaczę, jak bardzo to jest ważne, by nie krążyć między szpitalami, by nie przenosić wirusa.
Dyrektor Skindzielewska przyznaje, że tym, którzy się na to zdecydują, proponuje dodatkowe pieniądze. Wszystko po to, by zatrzymac ich w swoim szpitalu. Od 1 kwietnia pracują tu też dodatkowi specjaliści chorób zakaźnych.
- Formalizujemy też kwestię hotelu dla medyka. Tak, żeby personel, który nie chce lub nie ma możliwości wracania do domu mógł nocować poza miejscem zamieszkania - mówi Alicja Skindzielewska. Takich osób w samym szpitalu MSWiA jest sporo - ponad setka. Wracając do domu - narażają swoje rodziny.
Organizowane są też izolatoria, z których mogliby korzystać lekarze czy pielęgniarki w kwarantannie, ale też pacjenci.