Po nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym prezydent co roku przedstawia radzie raport o stanie miasta. Później o tym raporcie odbywa się debata, w której mogą uczestniczyć mieszkańcy miasta, muszą tylko uzyskać poparcie 50 innych mieszkańców. Raport dotyczy działalności w roku poprzednim. Procedurę kończy głosowanie uchwały nad wotum zaufania.
DEBATA O STANIE MIASTA
Debatę nad raportem w Białymstoku można uznać za udaną i owocną. Pierwszy raz w historii do głosu dopuszczono osoby spoza rady - mieszkańców miasta. Aby móc wystąpić na forum rady, musiały przedstawić podpisy poparcia co najmniej 50 mieszkańców. W ten sposób do historii naszej samorządności przejdą trzy panie, które zabrały głos w debacie: Kamila Borowska, Jolanta Wardach oraz Anna Maria Dobrowolska-Cylwik. Zapewne całkowicie przypadkowo wszystkie trzy panie wypowiedziały słowa bezwarunkowej pochwały działań prezydenta miasta. "Żyje mi się tu dobrze", "nasze miasto jest świetne o życia" powtarzały panie uczestniczące w debacie. Największy ich entuzjazm wzbudziły wygodne ścieżki rowerowe, odnowione otoczenie pałacu Branickich.
Do historii przejdzie zapewne również inny mieszkaniec Białegostoku, który jako czwarty chciał wziąć udział w debacie. Przewodniczący rady Łukasz Prokorym stwierdził jednak, że nie przedstawił on wymaganej liczby głosów poparcia. Tym chętnym do debaty był Rafał Kosno, działacz ekologiczny, kandydat w wyborach prezydenta miasta, a ostatnio także dziennikarz. Doszło nawet do (także historycznej) kłótni, w której Kosno z mównicy pouczał przewodniczącego rady, twierdząc, że przedstawił 56 podpisów poparcia.
W debacie Kosno nie wystąpił, jednak swoją ocenę działań prezydenta przedstawił później, podczas dyskusji radnych nad udzieleniem absolutorium. O wysłuchanie jego głosu poprosili radni PiS. Kosno przedstawił się jako autor pomysłu zamknięcia ul. Lipowej dla ruchu samochodów, pomysłodawca budowy ścieżek rowerowych w mieście oraz innych działań. W swoim wystąpieniu stwierdził, że firmy budujące w Białymstoku drogi i ulice umyślnie budują je tak, by wytrzymały okres gwarancyjny a później się zepsuły.
GŁOS WYKLUCZONYCH MIESZKAŃCÓW
Wystąpienia przedstawicieli klubów radnych pozostały w granicach oczekiwań. Radni Koalicji Obywatelskiej mówili o stanie miasta z entuzjazmem, radni PiS - bez entuzjazmu, ale z szacunkiem i uznaniem.
W pamięci może pozostać wystąpienie radnego PiS Pawła Myszkowskiego. Wskazał on kilka przykładów trudnych relacji mieszkańców z urzędnikami administracji samorządowej. - Jest niemała grupa białostoczan, którzy w zderzeniu z aparatem urzędniczym są bezradni - mówił radny Paweł Myszkowski. Zadeklarował, że reprezentuje tych właśnie ludzi i dlatego w ich imieniu będzie głosował przeciwko udzieleniu wotum zaufania. - Będę głosem tych mieszkańców, którzy czują się wykluczeni w Białymstoku - mówił radny Myszkowski.
DOBRE CZASY SIĘ SKOŃCZYŁY
Ostatecznie w głosowaniu 16 radnych było za udzieleniem wotum zaufania, 10 było przeciw, a dwie osoby wstrzymały się od głosu. Prezydent uzyskał wotum zaufania, a wkrótce potem uzyskał również absolutorium za wykonanie budżetu za 2018 rok: 16 radnych zagłosowało za udzieleniem absolutorium, siedem osób było przeciw, a cztery wstrzymały się od głosu.
W swoim wystąpieniu po uzyskaniu absolutorium prezydent Tadeusz Truskolaski roztoczył jednak wizję nadchodzących trudnych lat. - Dobre czasy się skończyły - mówił prezydent Białegostoku.
Truskolaski wyliczał, że w najbliższym czasie, na skutek działań rządu i decyzji rządzącej w Polsce większości parlamentarnej samorządy czeka odbieranie pieniędzy, które miały dotychczas. Ma na myśli zapowiedź zmniejszenia wpływów z podatku PIT, braku odpowiedniej subwencji oświatowej. Zdaniem Truskolaskiego spowoduje to zmniejszenie dochodów miasta o ponad 70 milionów złotych. Tych pieniędzy zabraknie na inwestycje i działalność bieżącą. - Patrzę z niepokojem w przyszłość - podsumował swoje wystąpienie prezydent Tadeusz Truskolaski.