FOTO. Inka nie dla wszystkich

Wieczór Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Miejska uroczystość odsłonięcia pomnika Danuty Siedzikówny "Inki" dziewczyny zamordowanej przez bezpiekę za kontynuowania walki o niepodległość Polski. Na uroczystości w parku Plany w Białymstoku kilkanaście osób w większości w mundurach. Dwadzieścia metrów od pomnika za barierkami broniącymi dostępu do pomnika - kilkadziesiąt osób z kwiatami, wieńcami, zniczami. Za barierą trwa uroczystość, obecni tam ludzie muszą słyszeć z grupy, która nie może podejść bliżej głosy: "hańba", "elita", "ludzie lepszego gatunku". Tak w Białymstoku świętujemy dzień żołnierzy wyklętych.

Widok zza barierek ograniczających dostęp do pomnika Inki /fot. H. Korzenny/

Widok zza barierek ograniczających dostęp do pomnika Inki /fot. H. Korzenny/

"Zapraszamy wszystkich białostoczan" czytamy na oficjalnej stronie Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Zaproszeni przyszli, ale okazało się, że oprócz ogólnego zaproszenia, żeby wejść na teren uroczystości, potrzebne jest jeszcze jedno zaproszenie, specjalne. Czy ludzie, którzy ich nie mieli, a przyszli złożyć hołd bohaterskiej dziewczynie, mogli poczuć się odrzuceni, upokorzeni? 

Uczestnicy uroczystości w zamkniętej strefie /fot. H. Korzenny/

Uczestnicy uroczystości w zamkniętej strefie /fot. H. Korzenny/

Barierki oddzielające widownię od "uczestników" uroczystości są zjawiskiem normalnym i powszechnie stosowanym. Dają poczucie bezpieczeństwa, porządek podczas uroczystości. Ludzie pokornie stoją za barierkami podczas na przykład uroczystości święta odzyskania niepodległości 11 listopada, w dniu zwycięstwa nad faszyzmem. Co prawda zdarzają się w Białymstoku uroczystości, podczas których barierek nie ma. Na przykład wczoraj (1 marca) w południe przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego. Barierek nie było, choć ludzi (widzów) było sporo. 

Barierki więc to normalna praktyka. Jednak podczas odsłonięcia pomnika Inki problem polegał na tym, że barierki stały co najmniej 20 metrów od strefy pomnika. Stały tak daleko, że nikt z obserwujących zza nich uroczystość nie widział, jak ona przebiega. Chodzi o odległość, chodzi o odsunięcie ludzi na odpowiednio duży dystans. Dlaczego? Na łamach Gazety Wyborczej odpowiada Urszula Mirończuk - tyle miejsca potrzebne było na ustawienie się pocztów sztandarowych różnych organizacji i instytucji. Tymczasem podczas uroczystości w strefie zamkniętej było cztery, może pięć pocztów sztandarowych i wszystkie stały tuż przy pomniku, nawet nie od strony wejścia do strefy. Czy na pewno to miejsce oddzielające tłum od elit było przeznaczone na poczty sztandarowe? 

Poczty sztandarowe na uroczystości w zamkniętej strefie /fot. H. Korzenny/

Poczty sztandarowe na uroczystości w zamkniętej strefie /fot. H. Korzenny/

Wymowny w swojej prostocie pomnik bohaterskiej sanitariuszki Inki stoi na białostockich Plantach od połowy listopada 2017. Ponad trzy miesiące czekał na oficjalne, godne odsłonięcie. Wybrano odpowiedni moment - dzień żołnierzy wyklętych. Pamiętać warto, że powstał ten pomnik dzięki projektowi zgłoszonemu do Budżetu Obywatelskiego Białegostoku. Projektowi, na który głosowało ponad trzy tysiące białostoczan i dzięki ich głosom w ogóle ten pomnik stanął. Projekt zgłosiła do Budżetu Fundacja Patria Mater. Prezydent Tadeusz Truskolaski w swoim wystąpieniu przed odsłonięciem pomnika nie wspomniał nawet, że stoi przed zrealizowanym na życzenie białostoczan projektem Budżetu Obywatelskiego. Czy prezydent nie powinien był wspomnieć choć o tym, jak doszło do zbudowania tego pomnika? 

Po zakończeniu krótkiej uroczystości oficjalnego odsłonięcia pomnika Inki zamkniętą dotychczas strefę otwarto dla wszystkich pragnących złożyć hołd Danucie Siedzikównie. Najpierw oczywiście wyszli ze strefy zaproszeni goście oraz oddział wojska. Gdy wreszcie "niezaproszeni" goście mogli podejść blisko do pomnika - ruszyli z głośno wypowiadanym niezadowoleniem - mówili "teraz wchodzi gorszy gatunek ludzi". Już przed samym pomnikiem całą grupę "niezaproszonych" wziął pod swe skrzydła ksiądz Aleksander Dobroński. Po krótkiej wspólnej modlitwie ludzie składali przyniesione ze sobą wieńce, wiązanki kwiatów i zapalali znicze.

Ks. Aleksander Dobroński modli się z uczestnikami uroczystości po zakończeniu oficjalanej części /fot. H. Korzenny/

Ks. Aleksander Dobroński modli się z uczestnikami uroczystości po zakończeniu oficjalanej części /fot. H. Korzenny/

Wśród czekających za barierkami i składających kwiaty po oficjalnych uroczystościach dziennikarka portalu DDB24 rozpoznała rodziców Katarzyny Panasewicz, szefowej Fundacji Patria Mater, inicjatorki zbudowania tego pomnika. Co takiego się stało, że powstał tak głęboki podział wśród ludzi, którzy mieszkają w tym samym miejscu, wyznają podobne wartości i cenią te same postacie? Jak to się stało, że rodzice inicjatorki zbudowania pomnika nie mogli uczestniczyć w oficjalnych uroczystościach przed pomnikiem Inki? 

Komentarz do całej tej sprawy jest zbędny. Pozostają pytania, które trzeba zadać, nawet jeśli nie ma szans na odpowiedź. 

Galeria

Zobacz również