Twórcy filmu to trzech kolegów: Rafał Pietrzak - aktor, Marek Włodzimirow - operator i Piotr Łozowik, który odpowiada za scenariusz i reżyserię. Do tego mnóstwo ludzi z Podlasia - takich zwykłych mieszkańców, którzy zgodzili się wystąpić w filmie. Zgodzili się - bo chłopaków, którzy kręcili film, znają od dawna. Ci młodsi z nimi dorastali, ci starsi - obserwowali to dorastanie. Dzięki temu, że zgodzili się wystąpić w filmie - opowiada on nie tylko nieco humorystyczną historię młodego chłopaka z Warszawy, który zbiegiem okoliczności znalazł się na podlaskiej wsi; nie tylko pokazuje naszą przepiękną podlaską przyrodę i krajobrazy, ale też ludzi - podlaską gwarę, podlaską gościnność, towarzyskość i ciepło.
- Nakręcenie filmu fabularnego jest chyba marzeniem każdego kto pracuje z kamerą - przyznaje Piotr Łozowik. Jemu się udało (no, prawie!) - dzięki przyjaciołom. Bo pomysł miał. Już od dawna. Opowiedział o nim Rafałowi Pietrzakowi ( to aktor wcielający się w główną postać). Rafał od razu zapytał: - Mogę w tym zagrać?.
- A już wcześniej mój kolega operator, Marek Włodzimirow, zapewnił mnie, że pomoże mi w kwestii zdjęć, gdy będę miał jakiś pomysł na film. Tym sposobem miałem już głównego aktora i operatora. I to był świetny początek, aby rozpocząć projekt - opowiada Piotr Łozowik.
"Bierz to dzieciak" to opowieść drogi. Trzydziestoletni warszawski youtuber Robert jedzie na swój wieczór kawalerski do Białegostoku, w towarzystwie swego przyjaciela Adama. Na skutek niespodziewanego splotu wydarzeń bohater filmu trafia na podlaską wieś. Przemierza lasy, pola, a podróż fizyczna staje się również podróżą mentalną, w głąb siebie. Losy Roberta, bogate w nieoczywiste sytuacje i miejsca, okraszone są pięknymi krajobrazami Podlasia. Całość ekranizacji dopełnia autorska muzyka, jak również - nadająca kolorytu - miejscowa gwara.
- W lipcu spędziliśmy intensywny tydzień podczas planu zdjęciowego, a następnie w sierpniu, w dwa dni zakończyliśmy nagrania. Zdjęcia realizowane były w Białymstoku, a także okolicznych miejscowościach (Zubry, Kożyno, Supraśl, Michałowo, Bielsk Podlaski). Wiele scen powstało w pięknych podlaskich plenerach. W obsadzie znalazło się kilku profesjonalnych aktorów i cała plejada naturszczyków, którzy jak się okazało - stali się wielką siłą naszej opowieści - mówi reżyser.
Wszyscy pracowali bezpłatnie, dla frajdy...
Ale teraz, niestety, by ukończyć film, pieniądze są potrzebne.
- Jesteśmy obecnie na etapie montażu filmu. Przed nami bardzo pracochłonna robota nad udźwiękowieniem i muzyką. Bardzo ważna jest również koloryzacja obrazu oraz oprawa graficzna. Film chcemy pokazać w wielu miejskich ośrodkach kultury na Podlasiu i nie tylko. Liczymy na skuteczną promocję i udział w festiwalach kina niezależnego. Na to wszystko niestety brakuje pieniędzy i już dawno nadszedł ten moment, gdy musieliśmy z własnej kieszeni dokładać do projektu - mówi Piotr Łozowik. I dodaje: - Prosić jest zawsze trudno, ale uważamy, że dzięki naszej pracy, wiedzy, a przede wszystkim pasji - powstaje coś naprawdę wartościowego. Nie chcemy, żeby ogrom pracy poszedł na marne i zamierzamy dalej robić wszystko jak najlepiej się da. Obecna sytuacja zupełnie nie sprzyja działaniom artystycznym, a poszczególni członkowie ekipy realizatorsko-aktorskiej mają swoje obowiązki rodzinne i zawodowe. Sił przerobowych mamy coraz mniej, ale nie porzucamy marzeń. Sztuka nie może umrzeć.
Twórców można wspomóc na portalu zrzutka.pl