Pomysł władz miasta pierwotnie przewidywał ogłoszenie przetargu na dostarczenie i zainstalowanie czterech dużych samodzielnych hamaków. W terminie podanym w ogłoszeniu, czyli do 4 sierpnia - nikt się nie zgłosił. Wtedy najważniejsi urzędnicy miejscy postanowili sprawę przyspieszyć. Zamiast kolejnego przetargu i ryzyka kolejnej porażki postanowili własnymi siłami kupić i ustawić wymarzone hamaki. Z tym że aby tak uczynić, musieli zmniejszyć wartość zamówienia do mniej niż 5 tys. zł brutto. Wystarczyło na trzy hamaki. I tyle też stoi dziś w białostockich parkach.
Hamaki pojawiły się w "przestrzeni parkowej" w sobotę. Jeden przy placu zabaw w Parku Konstytucji 3. Maja. Tuż obok Dębów Niepodległości. Dwa pozostałe - obok placu zabaw na Plantach, w miejscu gdzie był zasypany niedawno basen parkowej fontanny.
Podczas sobotnich upałów hamaki miały swoich amatorów. Pierwsze bujania już przeszły. W nocy z soboty na niedzielę hamaki przeszły też próbę wody. Ulewny deszcz zmoczył kompletnie grube płótno na którym się leży. W niedzielę przy chłodniej, pochmurnej i deszczowej aurze amatorów leżenia na mokrym płótnie już nie było.
Generalnie pytanym przez nas białostoczanom pomysł z hamakami się podoba. Przyjemnie jest w ciepłe dni spoglądać na bawiące się dzieciaki z perspektywy bujającego się hamaka. Ale trafiliśmy też na ludzi, którzy takie wydawanie publicznych pieniędzy zaliczają do niepotrzebnej rozrzutności.
Wszyscy wyrażali obawę o dalszy los hamaków to znaczy mieli na myśli zniszczenie bądź kradzież tych przedmiotów. Jak jednaka sami stwierdziliśmy - białostockie hamaki są na łańcuchach, tzn. są przymocowane łańcuchami do podłoża. Ukraść będzie je trudno. Pozostaje wierzyć, że nikomu nie przyjdzie do głowy ich zniszczyć.
Na razie są, a i zapewne płótno już wyschło, więc kto lubi, może zażyć kojącego bujania. Polecamy.