Podczas nawałnicy 29 czerwca na dom przy ul.Wiejskiej, samochód i słup elektryczny spadło ponad stu letnie drzewo. Konar przebił się przez dach i wpadł do salonu pan Romuald przebywał ze swoim wnukiem. Gdy strażacy wycięli konary, okazało się, że dom nie nadaje się do użytku. Nie mówiąc już o volvo.
Budynek nie był ubezpieczony. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku przyznał rodzinie wsparcie w wysokości jedynie 3 tys. zł. Rodziny Knajdek, która utrzymuje się z niewielkiej emerytury i dorywczej pracy polegającej na kolportażu ulotek, nie stać było na remont zniszczonego domu.
Mężczyzna na portalu społecznościowym Facebook poprosił więc mieszkańców o pomoc. Jego apel poruszył wiele osób. Poczynając od harcerzy i osób, którzy pomagali w pocięciu i porąbaniu 120-letniego kasztanowca po zbiórki pieniędzy przez instytucje charytatywne czy zbiórkę i pomoc w nakryciu zniszczonego dachu plandeką, które z dużym wysiłkiem i ryzykiem
podjęli piłkarze i kibice Jagiellonii Białystok.
- Rozpoczęła się fala dobroci. Ludzie dosłownie z ulicy przychodzili do nas by przekazać nawet drobne sumy pieniędzy, inni zwozili tak potrzebne materiały budowlane inni poświęcali swój czas by uprzątnąć teren. Organizowano zbiórki, a piłkarze Jagiellonii przekazali nam trzy tysiące złotych. Wszystkim jestem bardzo wdzięczny. I zapewniam, że żadna złotówka nie została zmarnowana - wspomina dziś ze łzami w oczach mówi pan Romuald. Widać, że te półtora miesiąca dały mu się bardzo we znaki. Ale kulejący i obolały oprowadza nas po domu. - Potrzebny był nowy strop, teraz ten dach sami z żoną ocieplamy... - opowiada
Historia Pana Romualda poruszyła również fanów marki Volvo, którzy dowiedzieli się o zniszczeniu jego Volvo 940 z postu Wojciecha Koronkiewicza, radnego Białegostoku. Postanowili pomóc i zorganizowali zbiórkę. Zebrali koleje trzy tysiące złotych. Dzięki temu rodzina mogła kupić nowe auto.
/E.Sokólska BIA24/
- Bez tego wsparcia sami byśmy sobie nie poradzili. Nie mielibyśmy domu i pracy. Zwyczajnie wszystkim dziękuję. Jak już będzie gdzie to zaproszę was wszystkich do mnie na grilla - pan Romuald odzyskuje nadzieję i nie traci humoru. - Dziś została nam już tylko złotówka, kupimy za nią chleb.
Dziś od rana na posesji przy Wiejskiej praca wre. Czterech młodych mężczyzn z własnymi materiałami i sprzętem naprawia po kolei co się jeszcze da.
- Proszę napisać na portalu, że potrzebna jest nam blacha. Jeśli ktoś ma niepotrzebną lub może ją przekazać rodzinie to bardzo o to prosimy - mówią. Nie chcą podawać swoich imion i nazwisk bo jak twierdzą nie robią tego dla rozgłosu, a z dobroci serca.