Na początku ukazany nam zostaje plac zabaw, na którym bawią się dzieci ubrane na biało. Wydają się szczęśliwe w bardzo dziwny, niepokojący sposób. Jeśli ktoś zna styl Stephena Kinga po tej jednej scenie zgadnie czyjego dzieła jest to ekranizacje (albo pomyli z filmami lat 80). Oczywiście okazuje się, że ta scena nie zakończy się radośnie. Kilkoro z dzieci zostaje wezwanych do mrocznego pomieszczenia) z istotami będącymi jakimiś hybrydami pomiędzy ludźmi a zwierzętami), umieszczonych w maszynach przypominających narzędzia tortur, które po uruchomieniu wysyłają promień energii wymierzony w czarną wieżę. Następnie okazuje się, że to wszystko było tylko snem młodego chłopca, Jake'a (Tom Taylor) który oczywiście ma wizje tego co się dzieje, a nie zwykłe sny.
Film jest zdecydowanie za krótki. Półtorej godziny to za mało aby wiernie oddać cały sens 8 powieści. Z tego powodu wiele istotnych i ciekawych wątków zostało pominiętych. W porównaniu do książki wiele mi brakuje jednak nie da się wiernie oddać nastroju oraz stylu jaki panuje w twórczości Kinga. Wiele scen nie wnosi nic do fabuły i jest wciśniętych tylko w celu humorystycznym, co czasami bardzo irytuje, ponieważ jest to stracony czas, który mógł być wykorzystany na lepsze ukazanie historii.
Świat, w którym znajduje się wieża, ostatni rewolwerowiec czy czarnoksiężnik jest bardzo słabo ukazany. Otoczenie niezwykle przypomina Dziki Zachód. Znajdują się tak także pozostałości, które sugerują, że zanim rozwinęła się obecna cywilizacja musiały istnieć inne społeczeństwa.
Bliżej poznać można jedynie osadę umieszczoną jakby w nowożytnych realiach, która jednocześnie posiada niezwykle zaawansowaną technologię pozwalającą na teleportację między wymiarami. O kulturze mieszkańców nic nie wiadomo. Jest to bardzo spokojna wioska,w której mieszkają także ludzi z paranormalnymi zdolnościami ? widzący.
Wiemy także, że nie wiadomo, od czego tak na prawdę owa tajemnicza wieża ochrania wszechświat ale wiadomo, że są to niebezpieczne siły.
Ciekawa jest postać złego czarnoksiężnika Waltera (Matthew McConaughey) własnie dlatego, że jest całkowicie zła. Planuje zniszczyć wieżę i wpuścić do wszechświata demony i potwory bez powodu, poza tym, że wieża i tak kiedyś upadnie. Nie dba o nikogo. Ani o niewinnych ani swoich podwładnych (nie ma nawet złego pupila więc nie można powiedzieć, że lubi zwierzęta). Jego ciekawa moc i bardzo zimna osobowość nadają filmowi nastroju grozy. Tak na prawdę ta postać to jedyny element w filmie, który można nazwać "horrorystycznym".
Najlepiej odzwierciedloną postacią jest Roland (Tom Taylor). Osobowością i zachowaniem rola idealnie pasuje do książkowego pierwowzoru. Nie jest on cukierkowo dobry ani bezinteresowny. Posiada bardzo silny umysł i nie ulega mocy Waltera ale z powodu odniesionych przez rewolwerowców porażek miewa czasami chwile zwątpienia. Sceny, w których strzela (zgodnie z mottem rewolwerowców robi to rozumem) są niezwykle imponujące. Imponuje sposób, w jaki zmienia trajektorie pocisków (zabicie kogoś poprzez odbicie jednej kuli od drugiej), czy zaskakująco szybko przeładowuje rewolwer.