- Wiele sondaży nas nie uwzględniało, natomiast w końcówce kampanii część sondażowni zaczęła robić korektę. I w tych uśrednionych sondażach jesteśmy już na czwartym miejscu, za Wiosną Biedronia a przed Kukizem. Mamy blisko 6 procent - to Robert Winnicki, poseł wybrany z listy Kukiz15, lider Ruchu Narodowego, dziś startujący na pierwszym miejscu listy Konfederacji w okręgu nr 3. Mówi już prawie tak, jakby to był wynik rzeczywistych wyborów.
Po chwili dodaje: Bijemy się o trzecie miejsce z Wiosną Roberta Biedronia. Trzeba powiedzieć, parafrazując przysłowie, że trzeba zasiać wiosną, by zebrać jesienią - że trzeba zaorać Wiosnę, by zebrać jesienią. W konkluzji dziennikarze słyszą, że głosować na Konfederację to znaczy "powstrzymać Roberta Biedronia i tę tęczową zarazę, którą on niesie".
A obok Robert Winnickiego stoi inny kandydat na europosła - Marcin Sawicki, ten sami, który tak niedawno przekonał się, jak daleko może być od sondażowego zwycięstwa do rzeczywistej klęski. Sawicki najpierw deklarował kandydowanie na prezydenta Białegostoku, ale ostatecznie zdecydował się na poparcie Tadeusza Arłukowicza i start w jego komitecie wyborczym. Arłukowicz przegrał, chociaż tuż przed końcem kampanii ogłosił, że sondaże dają mu drugie miejsce i udział w drugiej turze wyborów.