Jakie? Co robić, gdy dzieje się coś niepokojącego? Jak przygotować się do podróży? Oto wskazówki prof. Anatola Panasiuka, specjalisty chorób zakaźnych, przydatne dla wyjeżdżających i wracających nie tylko z zamorskich podróży.
Katarzyna Malinowska-Olczyk: Wiemy, że oprócz pamiątek z wakacji czy pięknych zdjęć przywozimy czasem ze sobą niechciany prezent - w postaci choroby tropikalnej?
Prof. Anatol Panasiuk, specjalista chorób zakaźnych oraz medycyny morskiej i tropikalnej:
- Niestety, nawet najpiękniejsze podróże czasem kończą się w sposób nieprzewidywany i niezaplanowany. Zdarzają się i to wcale nierzadko różne problemy zdrowotne u osób, które powracają z podróży. I dotyczy to nie tylko pobytu w krajach tzw. tropikalnych, lecz czasem europejskich.
Jakie to choroby?
- Najczęściej są to zatrucia pokarmowe. Biegunki podróżnych, gorączki o nieustalonej lub ustalonej przyczynie, np. malaria czy denga, choroby przenoszone przez stawonogi. To są również choroby pasożytnicze, w tym także skóry, np. larwa skórna wędrująca. Czasem są to zakażenia skóry, otarcia czy zranienia powstałe np. po kontakcie z rafą koralową czy podczas wycieczek trekkingowych. Do chorób o ciężkim przebiegu należą zakażenia pokarmowe wywołane pełzakiem czerwonki. Pełzakowica cechuje się długotrwałą, oporną na antybiotyki biegunką, niekiedy z domieszką krwi. Ostatnio mieliśmy pacjentkę z bardzo dramatycznym przebiegiem zakażenia podudzipo tzw. fish pedicure.
A co się stało?
- Zgłosiła się do nas pacjentka z powikłaniem infekcyjnym o bardzo burzliwym przebiegu (zakażenie tkanek miękkich podudzi). Okazało się, że kobieta miała alergię na ryby. Do tego doszło zakażenie tkanek miękkich, niewydolność naczyń, zakrzepica i wysoka gorączka. Wyglądało to dramatycznie. Dlatego zdecydowanie odradzam korzystanie z tego typu atrakcji. Należy w takich przypadkach uruchomić wyobraźnię - dowiedzieć się, czy ktoś korzystał przed nami z takich "rybich usług" i czy aby jest to bezpieczne?
Rozumiem, że błahy pedicure zakończył się walką o życie. A inne przypadki równie trudne do leczenia?
- Ostatnio toczyliśmy walkę o życie młodej kobiety, pracującej w ochronie zdrowia, która wróciła z Afryki subsaharyjskiej, czyli tzw. czarnej Afryki. Ta pani wykonała różne szczepienia ochronne, ale nie zdecydowała się na przyjmowanie profilaktycznie leków przeciwmalarycznych. Po wylądowaniu w Polsce dostała wysokiej gorączki z szybko postępującym osłabieniem, zaburzeniami świadomości. Jej stan był na tyle ciężki, że musieliśmy ją przekazać na intensywną terapię w Oddziale Zakaźnym w Warszawie. Pacjentka przeżyła, ale z dramatycznymi powikłaniami. Okazało się, że zachorowała na najgorszą - mózgową postać - malarii. Powoduje ją zarodziec Plasmodium falciparum, który występuje we wszystkich krajach "malarycznych". Najgroźniejsza postać mózgowa malarii cechuje się powikłaniami neurologicznymi oraz wysoką śmiertelnością. U osób, które przeżyły nierzadko dochodzi do zmian osobowościowych, charakterologicznych czy zaburzeń intelektualnych. Czasami te zmiany są trwałe i utrzymują się do końca życia.
Czytałam ostatnio o turystach, którzy z Półwyspu Iberyjskiego wrócili z dengą. Czy również mieliście takie przypadki?
- W Europie denga występuje głównie w krajach basenu Morza Śródziemnego, ponieważ wirusy przemieszczają się do Europy wraz z migracją komarów. Nasi pacjenci zakażeni wirusem dengi podróżowali najczęściej po krajach Azji, Karaibach, Ameryki Południowej. Mieliśmy też chorujących na dengę globtroterów wędrujących przez całe kontynenty, którzy zaczynali podróż na Syberii, wędrowali przez Azję, a podróż kończyli w Australii czy Ameryce Południowej. Przy takich podróżach trudno jest ustalić, gdzie doszło do zakażenia. Często są to nakładające się zakażenia wirusami dengi spowodowane wielokrotnymi ukłuciami stawonogów w czasie jednego wyjazdu. Denga to choroba wirusowa, która charakteryzuje się uszkodzeniem wielonarządowym z krwotokami do przewodu pokarmowego. Chorobie towarzyszy wysoka gorączka o torze septycznym. Powikłania są bardzo poważne, zwłaszcza przy powtórnym zakażeniu w czasie kolejnego wyjazdu. Dlatego pamiętajmy, należy chronić się przed pokłuciem przez stawonogi stosując np. moskitiery czy repelenty na skórę lub ubranie.
A zakażenie amebą, czyli czerwonką?
- Często turyści powracający z Indochin, cierpią na pełzakowicę czerwoną. Zwykle jest to długotrwała biegunka, która nie ustępuje po typowych antybiotykach. W takich przypadkach należy rozważyć tło pasożytnicze choroby. Domieszka świeżej krwi w stolcu sugeruje czerwonkę pełzakową. Zwykle zastosowanie leku przeciwpasożytniczego prowadzi do wyleczenia. Jednak przy skąpych, długotrwających objawach zarażenie może przejść w postać inwazyjną, wtedy pełzaki wnikają do organizmu przez uszkodzoną ścianę przewodu pokarmowego. Trzeba zastosować odpowiednie leczenie, które zwykle kończy się wyleczeniem. Przy lekceważeniu dolegliwości może dojść do poważnych powikłań łącznie z wytworzeniem się ropni wątroby, płuc czy innych narządów.
Tych różnych chorób jest tak dużo. Jak wracamy z dalekiej podróży i coś się złego dzieje, to co robić?
- Nie lekceważyć tych objawów. Chorobę diagnozujemy ze względu na czas ich wystąpienia. Wczesne objawy występują do 6 tygodni po powrocie, inna grupa chorób ma okres wylęgania od 6 do 12 oraz powyżej 12 tygodni. Choroby, które pojawiają się powyżej 12 tygodni po powrocie z podróży, to np. wirusowe zapalenia wątroby typu B, C czy zakażenie wirusem HIV. Takie zakażenia notujemy u pacjentów, którzy korzystali np. w Tajlandii z seksturystyki. Należy dokładnie przeanalizować objawy choroby i ewentualnie skojarzyć z wyjazdem zagranicznym. Przedyskutujmy swoje wątpliwości z lekarzem medycyny podróży, ew. specjalistą chorób zakaźnych, celem upewnienia się co do etiologii dolegliwości.
Jak zatem przygotować się do podróży, by była ona bezpieczna?
- Żeby podróż była niezapomniana i pozostawiła dobre wspomnienia musimy się do niej właściwie i odpowiednio wcześnie przygotować. Wybierajmy dobry hotel, sprawdzone biuro podróży, linie lotnicze. Należy ocenić, z jakimi potencjalnymi zagrożeniami biologicznymi, terrorystycznymi czy innymi możemy się spotkać. Jeżeli wybieramy się w daleką, egzotyczną podróż, warto zasięgnąć konsultacji specjalisty medycyny podróży. On będzie wiedział, jakie są zagrożenia w danych regionie, bo trzeba pamiętać, że one są zmienne w czasie. Każda podróż niesie jakieś ryzyko. I trzeba o tym pamiętać. Nawet wyjeżdżając na Mazury warto pomyśleć, by zaszczepić się od kleszczowego zapalenia mózgu. Wybierając się w dłuższy lot samolotem (powyżej 4 godzin) warto pomyśleć o lekach przeciwzakrzepowych, o tym by założyć specjalistyczne skarpety, które zapobiegają obrzękom nóg i zakrzepicy. Trzeba wyposażyć w odpowiednie leki naszą podręczną apteczkę. Warto pomyśleć o lekach do profilaktyki zakażeń pokarmowych, malarii, zabezpieczeniu w odpowiednią ilość leków stosowanych przewlekle, plastry, preparaty odkażające ręce. Niekiedy warto zaopatrzyć się w antybiotyki. Trzeba bowiem pamiętać, że są kraje, gdzie opieka medyczna jest trudno dostępna w miejscu pobytu lub jakość opieki zdrowotnej może budzić duże zastrzeżenia ze względu na wysokie ryzyko zakażeń szpitalnych. I ostatnia rzecz - trzeba zasięgnąć porady odnośnie zalecanych lub obowiązkowych szczepień profilaktycznych. Spotyka się osoby, które wyjeżdżają na egzotyczne wakacje i są zaskoczone, że należy wykonać określone szczepienia. Biura podróży proponując wyjazdy do atrakcyjnych zakątków świata zwykle nie wspominają o zagrożeniach i konieczności szczepień. A wyjazd choćby na Zanzibar czy do Kenii stwarza zagrożenie żółtą gorączką, durem brzusznym czy WZW typu A. Osoby, które latają w egzotyczne miejsca, powinny pomyśleć o szczepieniu profilaktycznym. Szczepienie od WZW typu A daje odporność na całe życie, podobnie szczepienie od żółtej gorączki. Wystarczy raz się zaszczepić i mieć ochronę na kolejne lata.
A grypa?
- Grypa występuje sezonowo na całym świecie, przez cały rok. Kiedy u nas jest sezon grypowy, na półkuli południowej ryzyko zachorowania na grypę jest mniejsze. W okresie letnim, kiedy u nas nie ma grypy, sezon grypowy na półkuli południowej jest w pełni. Zaszczepienie się przeciwko grypie w Polsce będzie nas chronić przed zachorowaniem podczas pobytu w różnych regionach świata np. w Ameryce Południowej czy Afryce.
Jaką jeszcze dałby Pan radę wyjeżdżającym w dalekie podróże?
- Nawet w najlepiej zaplanowanym wyjeździe może zdarzyć się coś przypadkowego. Dlatego pamiętajmy o rozważnym planie wyjazdu oraz bezpiecznym zachowaniu w czasie podróży. Wyjeżdżając często bowiem "wskakujemy" w ten nowy świat z radością i zachwytem, puszczają pewne hamulce. A powinniśmy bacznie obserwować, a nawet naśladować zachowania tubylców, ponieważ oni znają lokalne zagrożenia i zasady bezpieczeństwa. Choćby głaskanie zwierząt, jak psy, koty może być bardzo niebezpieczne. W krajach egzotycznych nie szczepi się rutynowo zwierząt przeciwko wściekliźnie, pokąsanie, zadraśnięcie może skończyć się zakażeniem wirusem wścieklizny. A rocznie na świecie umiera z powodu wścieklizny ponad 100 tys. osób. W niektórych parkach narodowych przy wyjściu są zlokalizowane punkty szczepień dla osób, które zostały podrapane lub pokąsane przez dzikie zwierzęta.
Pamiętajmy, warto zachować umiar i rozsądek w czasie podróży. Niekoniecznie musimy degustować potrawy serwowane w przydrożnych garkuchniach, nawet jak są spożywane przez miejscową ludność. Każdy wyjazd na inny kontynent koniecznie powinniśmy skonsultować ze specjalistą medycyny podróży, który na bieżąco zna sytuację epidemiologiczną w danym terenie, a jak nie zna, to wie, do jakich źródeł sięgnąć, by były one rzetelne. Pomimo wymienionych przeze mnie licznych zagrożeń, gorąco zachęcam do zwiedzania świata. I niezniechęcania się koniecznością szczepień, ponieważ większość szczepionek daje odporność na wiele lat.
Rozmawiała Katarzyna Malinowska-Olczyk, Medyk Białostocki