Przedszkole Samorządowe nr 55 z Oddziałami Integracyjnymi mieści się przy ul. Kozłowej w Białymstoku. To stamtąd 9 października zniknęło dziecko. Zauważono to dopiero wtedy, gdy po dziewczynkę zgłosiła się mama. Dyrekcja wezwała policję. Gdy mundurowi sporządzali rysopis zaginionej, do dyżurnego policji zadzwonił zaniepokojony pracownik sklepu Lidl, który poinformował, że od pewnego czasu po sklepie błąka się samotnie małe dziecko. Dziewczynka szczęśliwie wróciła do domu. Jednak na tym sprawa się nie kończy. Teraz policja ustala kto naraził pięciolatkę na niebezpieczeństwo.
KURATORIUM: NIEZNANA KOBIETA ODEBRAŁA DZIEWCZYNKĘ
Kuratorium Oświaty w Białymstoku o sprawie dowiedziało się dopiero 15 października. 18 i 19 w placówce przy Kozłowej przeprowadziło szczegółową kontrolę. Na jej wyniki musimy jednak jeszcze zaczekać.
- Z informacji uzyskanych od pracowników przedszkola wynika, że dziecko odebrała jakaś nieznana im kobieta. Ta osoba miała wezwać dziecko przez domofon. Dziewczynka zeszła do szatni, pracownik przedszkola widział, jak dziecko opuszcza mury placówki z ową kobietą - relacjonuje Małgorzata Palanis, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Białymstoku.
Po tym zdarzeniu opiekunka grupy, do której uczęszczało dziecko, została zawieszona, a do wojewody wpłynął wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Chcieliśmy porozmawiać z dyrektorką przedszkola, niestety powołując się na rozporządzenie RODO odmówiła nam komentarza. Całą sprawę nazwała "tajemnicą", której nie będzie w żaden sposób ani potwierdzać, ani dementować.
ALE DZIECKO BYŁO SAMO
Jest jeszcze druga możliwa wersja zdarzeń z 9 października i to właśnie ją podnoszą rodzice, których dzieci uczęszczają do tej placówki.
- Dziecko mogło samodzielnie opuścić mury. To już nie pierwszy raz kiedy dziecko samo wyszło z tego przedszkola. Trzeba podkreślić, że to placówka integracyjna i nie wszystkie dzieci zdają sobie sprawę z różnych zagrożeń. Wielokrotnie na zebraniach rozmawialiśmy o potrzebie chociażby naprawy ogrodzenia... - mówi anonimowo jeden z rodziców. To od niego dowiedzieliśmy się o całym zajściu z 9 października.
Policja w tej sprawie prowadzi dochodzenie.
- Postępowanie jest prowadzone pod kątem artykułu 160. Kodeksu karnego czyli narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - informuje nadkomisarz Tomasz Krupa, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Do sprawy wrócimy, gdy będą już znane wyniki kontroli pracowników kuratorium oświaty.