Dyskryminacja "starych wariatek" w KPKM? Sprawa trafiła do sądu

W Sądzie Rejonowym w Białymstoku ruszył proces Anny Jakowczyk, która od dziewięciu lat pracuje w Komunalnym Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej w Białymstoku. Mimo, że jest wzorowym kierowcą czuje się dyskryminowana przez pracodawcę ze względu na płeć i wiek. Kobieta domaga się od spółki miejskiej odszkodowania, a także podniesienia stawki godzinowej do średniej obowiązującej w firmie.

/BIA24/

/BIA24/

Chociaż Konstytucja RP zabrania dyskryminacji ze względu na wiek to na polskim rynku pracy niestety często zdarzają się tego typu przypadki. Z przejawami dyskryminacji - jak twierdzi - spotkała się Anna Jakowczyk (59 lat), pracownica białostockiej spółki miejskiej. Kobieta od początku pracy w spółce zarabia jednakową stawkę - najniższą. Pani Anna wielokrotnie prosiła pracodawcę, by wyjaśnił powód takiego jej zaszeregowania [w KPKM obowiązują trzy stopnie zaszeregowania pracowników zatrudnionych na stałe]. Niestety odpowiedzi na to konkretnie pytanie od dwóch lat nie otrzymała. Kobieta postanowiła swoich praw dochodzić w sądzie. Dziś rozpoczął się proces.

- Za niespełna rok przechodzę na emeryturę. Dla mojego pracodawcy jestem więc tanim pracownikiem, bo wiadomo że nie zwolnię się tuż przed emeryturą. Tymczasem mężczyźni, którzy pracują na takim samym stanowisku jak ja, a mają taki sam lub nawet krótszy staż pracy mają wyższą stawkę godzinową. Uważam to za objaw dyskryminacji - mówiła na sali sądowej Anna Jakowczyk. - Od czasu gdy zaczęłam upominać się o swoje prawa, to przez przełożonych za plecami jestem nazywana "starą wariatką".

Sąd z uwagi na procedury formalne nie wyznaczył terminu kolejnej rozprawy. Wiadomo natomiast, że na niej zostanie przesłuchany bezpośredni przełożony pani Jakowczyk - Marcin Moskwa, zastępca prezesa KPKM.

Zobacz również