- Tak będzie przez najbliższy tydzień czy dwa, dopóki nie wyjdzie mi wynik ujemny - mówi Jacek Roleder.
Jacek Roleder zaczął pełnić obowiązki dyrektora szpital wojewódzki w Łomży kilka tygodni temu, gdy placówkę przekształcono w jednoimienny szpital zakaźny. To tu trafiają osoby chore i z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
Wczoraj okazało się, że zakażony jest również sam dyrektor.
Jak opowiada, zdecydował się na wykonanie testów, bo źle poczuła się osoba z jego bliskiego otoczenia - miała objawy grypy. - Postanowiłem więc zrobić testy, by w razie czego nie zarażać kolejnych osób - tłumaczy. Testy wyszły dodatnio. Dlatego polecił ich wykonanie również pracownikom szpitala, z którymi współpracował najbliżej. Kilkanaście osób czeka teraz na wyniki. - Myślę, że już dzisiaj je dostaniemy - mówi dyrektor.
Jacek Roleder zapewnia, że czuje się dobrze. Dlatego zdecydował się na zdalne zarządzanie szpitalem. - Pracuję zdalnie, z domu - mówi.
I przyznaje, że choć szpital jest jednoimienny - brakuje mu tego, czego wszystkim innym: środków ochrony indywidualnej dla pracowników. - Jedziemy na ostatnich zapasach - mówi, że gdyby nie pomoc prywatnych ludzi i przedsiębiorców z całej Polski, byłoby jeszcze ciężej.