W ubiegłym tygodniu zakończył się proces Krystiana Leszuka, oskarżonego o bestialskie zamordowanie Rudnickiego, dziś zapadł wyrok. Sąd w uzasadnieniu uznał, że Krystian Leszuk bijąc i kopiąc Rudnickiego, przewidywał możliwość pozbawienia go życia. Powoływał się także na przestępstwa, których do tej pory dokonał oskarżony. Przypomnijmy. Był skazany za zabójstwo i jak się dziś okazało, także za gwałt. Sąd uznał, że w wyniku tych okoliczności, nie widzi szans na poprawę postawy skazanego.
Jarosław Rudnicki został znaleziony 19 lutego 2017 r. nieopodal zatoki autobusowej w Dobrzyniewie Dużym, tuż przed domem znajomej. Miał zmasakrowaną twarz. Do szpitala trafił w krytycznym stanie, a po kilku dniach zmarł.
Zarzuty usłyszał konkubent kobiety, Krystian Leszuk. Mężczyzna przyznał się do pobicia Rudnickiego, jednak - jak twierdził - to Rudnicki go zaatakował, a ten tylko się bronił. Katowania biznesmena nie pamięta, zasłaniając się zanikiem pamięci.
Według prokuratury mężczyzna działał z zamiarem bezpośredniego pozbawienia życia, dlatego taką kwalifikację prawną zawarła w akcie oskarżenia. W mowie końcowej zarówno prokuratura jak i oskarżyciele posiłkowi wnioskowali o karę dożywotniego pozbawiania wolności.
Sąd uznał, że kara dożywotniego pozbawienia wolności będzie adekwatna do dokonanej przez niego zbrodni. Wyrok jest nieprawomocny.
Rudnicki był biznesmenem i miłośnikiem sportu. Od 2009 r. był współwłaścicielem Jagiellonii Białystok. W przeszłości był wiceprezesem i dyrektorem generalnym klubu. W ostatnich miesiącach zasiadał w radzie nadzorczej.