Betonowa kładka zaprojektowana na zlecenie urzędu miejskiego będzie zbudowana nad Białą między blokami zapisanymi do ulicy Jurowieckiej pod numerami 17 i 19. Urząd Miejski od wiosny ubiegłego roku szukał wykonawców tego projektu za cenę do przyjęcia przez samorząd.
Rok przetargów
Ostatnie rozstrzygnięcie przetargu podpisał zastępca prezydenta miasta Przemysław Tuchliński 31 maja 2023 roku. Jako „najkorzystniejszą ofertę” wybrał firmę UNIBEP SA z Bielska Podlaskiego. Firma zaproponowała za wykonanie inwestycji kwotę 886610,06 zł. Urząd przeznaczył na to zadanie 695 tys. zł w swoim budżecie. Prezydent Tuchliński napisał jednak w informacji o wyborze oferty „zamawiający zwiększy jednak środki do ceny najkorzystniejszej oferty”.
Wreszcie, po bodaj trzech nieudanych przetargach magistraccy urzędnicy postanowili jednak dostosować się do ofert wykonawców. Poprzednie przetargu przepadały właśnie z powodu zbyt wysokich cen oferowanych przez uczestników przetargu.
Na ostatniej majowej sesji Rada Miasta Białystok zgodziła się dopłacić z budżetu miasta jeszcze 210 tysięcy złotych na budowę kładki. Daje to łącznie 955634 zł „łącznego kosztu finansowego”. Radni to klepnęli i teraz po podpisaniu umowy Unibep będzie miał pół roku na zrealizowanie urzędniczych marzeń o kładce.
Szare wśród zieleni
Gdy stoimy dziś nad Białą między wielkimi blokami Jurowiecka 17 i 19, zastanawiamy się, czy budowa kładki oznacza zniszczenie dwóch olbrzymich topól rosnących nad rzeką. Jedna z nich (od strony ul. Włókienniczej) to topola czarna, druga (od strony Jurowieckiej) to topola berlińska.
„Obie topole są okazałe, topola czarna ma rozmiary pomnikowe, zważywszy na jej wiek, jest w dobrym stanie; topola berlińska zaś w niezbyt dobry stanie – z posuszem w koronie, uszkodzeniami kory, zasiedlona przez jemiołę” – czytamy w opisie dołączonym do projektu inwestycji. Oba drzewa rosną bardzo blisko zaprojektowanej kładki, ale zgodnie z dokumentami projektowymi oba mają pozostać na swoich miejscach. Wykonawca prac jest jednak zobowiązany „zastosować rozwiązania przewidziane przy pracach drogowych w obrębie korzeni drzew”, w szczególności zaś „wykopy przy fundamentach wykonywać ręcznie ze szczególną ochroną systemu korzeniowego”.
Dwie wielkie topole zostaną, za to do wycięcia idzie duży bez czarny „w formie drzewiastej” (średnica pnia 120 cm na wysokości 5 cm) rosnący od strony ulicy Jurowieckiej.
Między tymi „pomnikowymi” drzewami zmieści się upragniona kładka pieszo-rowerowa. Czy wkomponuje się w krajobraz? Dookoła zieleń, a kładka ma być konsekwentnie… szara, z betonu. Za projekt tej konstrukcji przygotowany przez białostocką firmę DF-Studio Projketowe s.c. Sławomir Maksimowicz, Mirosław Snarski zapłaciliśmy z budżetu miasta prawie 50 tys. zł. Sama kładka ma mieć 16 metrów długości, 4 metry szerokości. Powinna pozwolić na swobodne przejście, przejazd rowerem czy wózkiem dla osób niepełnosprawnych.
W opisie konstrukcji znaleźliśmy opis wykończenia kładki:
„Wykończenie – kolorystyka
– fundamenty: naturalny kolor betonu – szary
– elementy konstrukcji – naturalny kolor betonu – szary
– elementy stalowe balustrad w kolorze szarym, ral-7024
– posadzka – naturalny kolor betonu – szary”.
Deweloperskie analogie
Czy szara kładka z szarego betonu będzie pasowała do otoczenia – to już ocenią białostoczanie, gdy w końcu zaczną z niej korzystać. Jest jeszcze jedno pytanie, na które teraz nie znamy odpowiedzi. Połączenie dużego osiedla z terenami rekreacyjnymi nad Białą zastanowiło także firmy rozważające udział w przetargu. Jedno z pytań oferentów dotyczyło wyjaśnienia, jak urząd miejski planuje zagospodarować obszar położony nad rzeką od strony ul. Włókienniczej. Obecnie są tam nieużytki, tereny zielone, chodnik, ścieżka rowerowa i betonowy parking należący do Białostockiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Cały tern teren jest własnością gminy Białystok. Teren obszerny i niezagospodarowany. Niektórzy pewnie powiedzieliby, że idealny pod deweloperską zabudowę mieszkaniową.
Odpowiedzi na pytanie o miejskie plany dotyczące tego miejsca urzędnicy jednak nie udzielili. Napisali tylko: „Zamawiający informuje, iż w ramach niniejszego postępowania planowana jest realizacja przedmiotowej inwestycji”.
Skąd myśl o deweloperskich apetytach na ten teren? Przez analogię do terenów po drugiej stronie Białej. Jeszcze na początku XXI wieku niewiele osób przewidywało, co się stanie na ponad czterech hektarach miejskich gruntów nad rzeką Białą od strony ulicy Jurowieckiej. Mało kto przewidywał, że zniknie stadion lekkoatletyczny i hala sportowa a powstanie w tym miejscu osiedle wielkich bloków mieszkalnych (dziś zwanych apartamentowcami).
W roku 2008 ówczesny prezydent Tadeusz Truskolaski postanowił sprzedać te 4 hektary miejskiego gruntu Sportowej Spółce Akcyjnej Jagiellonia za kwotę ponad 40 milionów złotych (spółka wpłaciła 10 mln, resztę miała spłacać w ratach). Jagiellonia obiecała zbudować tam olbrzymie centrum handlowe (z udziałem kapitału zagranicznego).
Z tych planów nic nie wyszło (spółka w końcu sprzedała część tej działki innej firmie za 77 milionów zł). W miejscu dawnych terenów sportowych powstało w końcu to, co dziś widać. Na tym osiedlu przy Jurowieckiej może mieszkać kilka tysięcy ludzi. Spółka deweloperska, która postawiła te bloki, nie uwzględniła w swoich planach budowy kładki przez rzekę do terenów rekreacyjnych. Nie musiała, skoro takie działanie zaplanowali miejscy urzędnicy. Dzisiaj to mieszkańcy Białegostoku (z budżetu miasta) muszą sfinansować tę inwestycję. A może przy okazji także otworzyć nową deweloperską perspektywę po drugiej stronie rzeki Białej.
Wtedy nikt już nie będzie miał wątpliwości, czy szara kładka z szarego betonu pasuje do otoczenia.