Czy Ministerstwo Zdrowia pomoże wszystkim wcześniakom?

Z wirusem RS spotykają się niemal wszystkie dzieci do 2. roku życia. U dzieci urodzonych w terminie bywa praktycznie niezauważony, ale dla wcześniaków może być zagrożeniem życia. Leku, który pomaga zapobiec chorobie, Ministerstwo Zdrowia nie chce refundować szerszej grupie dzieci. Dziś mogą na refundację liczyć tylko skrajne przypadki - urodzone przed 28. tygodniem życia. Polscy neonatolodzy walczą o zmianę prawa. Bezskutecznie.

fot. pixabay

fot. pixabay

Wirus RS jest najczęstszym sprawcą chorób dolnych dróg oddechowych u niemowląt, odpowiada też za infekcje dróg oddechowych u dzieci starszych. Zagraża przede wszystkim organizmom z obniżoną odpornością: przede wszystkim wcześniakom, dzieciom z dysplazją oskrzelowo-płucną oraz maluchom z wadą serca i mukowiscydozą. Dotyka praktycznie wszystkie dzieci do 2. roku życia, ale dla tych zdrowo urodzonych w terminie jest niegroźny. Za to dla wcześniaków może być zabójczy.

Ze statystyk wynika, że 40 proc. wcześniaków z wirusem RS trafia na oddziały intensywnej opieki. Skutki mogą być fatalne. Wirus powoduje u nich niemożność rozwoju pojemności płuc i niewydolność oddechową, a w dalszym życiu czterokrotnie zwiększa ryzyko zachorowania na astmę oskrzelową. Odpowiedzialny jest za 64 miliony zakażeń rocznie i 160 tysięcy zgonów wśród całej światowej populacji.

Lekarze nie są jednak w starciu z wirusem bezsilni. Dzieci można przed nim zabezpieczyć. Synagis - to lek, który można podawać wcześniakom, w okresie od października do marca, zanim dziecko ukończy 1. rok życia. Synagis nie jest typową szczepionką, to immunoglobuliny - przeciwciała. Lek jest w Polsce refundowany, ale tylko w skrajnych przypadkach - dla dzieci urodzonych przed 28. tygodniem ciąży. Te, które urodzą się później, nawet jeśli ich stan jest ciężki, nie mogą liczyć na pomoc państwa. Lek refundowany jest w jeszcze jednym przypadku. Gdy u wcześniaka stwierdzono dysplazję oskrzelowo-płucną.

fot. pixabay

fot. pixabay

EKONOMIA, A ZDROWIE...

Jak mawiają, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym przypadku nie jest inaczej. Synagis to drogi lek. Jego standardowa cena waha się w okolicach 5 tysięcy złotych. Obecnie, producent obniżył cenę o 30 procent. Dla Ministerstwa Zdrowia to jednak wciąż za dużo, bo jako główny argument odmowy refundacji podaje przyczyny finansowe. Warto pamiętać, że ceny leków kształtuje rynek. Rejestracja każdego leku to koszt od 500 tys. złotych do nawet miliona. Razem z produkcją i wprowadzeniem leku na krajowy rynek, producent ponosi łącznie miliardowe koszty. Jeśli leku sprzedaje się w Polsce niewiele, niekiedy mniej niż tysiąc sztuk rocznie, producent kształtuje cenę na takim poziomie, by na nim zarobić. I tak, prostą drogą dedukcji, można zrozumieć jeden z czynników, wpływających na to, że Synagis jest najdroższy właśnie w Polsce.

Polska jest jedynym krajem europejskim z tak obostrzoną refundacją Synagisu. Na Węgrzech, w Czechach i Słowacji ten lek podlega refundacji do 32. tygodnia. Z kolei we Włoszech, Grecji, Szwajcarii czy w Niemczech profilaktykę stosuje się u wszystkich dzieci urodzonych przed 36. tygodniem ciąży. Czasami zdarza się, że u dziecka urodzonego w 32. tygodniu ciąży, z powodu jej niekorzystnego przebiegu, stwierdza się rozwój płuc na poziomie 27. czy 28. tygodnia. W przypadku wcześniaków, zawsze mówimy o dzieciach, które nie są zdrowe za to obarczone dużym ryzykiem.

W informacji nadesłanej nam przez Ministerstwo Zdrowia czytamy, że resort rozpatruje wniosek o objęcie refundacją leku Synagis w ramach programu lekowego: "Profilaktyka zakażeń wirusem RS". Dotyczy on rozszerzenia dostępu do tego programu dla dzieci urodzonych od 28. do 32. tygodnia ciąży:

"Wniosek został negatywnie oceniony przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Prezes Agencji - poza aspektem rozszerzenia populacji wcześniaków objętych leczeniem w ramach programu lekowego - podkreślił, że analiza kliniczna nie dostarcza jednoznacznych wyników dotyczących skuteczności klinicznej w populacji wcześniaków urodzonych między 28. a 32. tygodniem".

Ministerstwo zaznacza, że opinia na temat wniosku może ulec zmianie, pod warunkiem, że producent obniży cenę. Odbyły się już pierwsze negocjacje, ale nowy Minister Zdrowia nie podjął jeszcze decyzji.

O rozszerzenie refundacji zaciekle walczą neonatolodzy i pediatrzy z Krakowa. W Szpitalu Uniwersyteckim zawiesili apel do rodziców o wsparcie ich walki z resortem, poprzez udzielanie wywiadów, opowiadanie historii chorób ich dzieci oraz pisanie listów do Ministerstwa Zdrowia. Dr Elżbieta Kulikowska, zastępca kierownika Kliniki Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku przyznaje, że białostoccy neonatolodzy na razie nie zaangażowali się w ten apel.

- Wirus RS to obecnie poważne zagrożenie. Z każdym rokiem zachorowalność wrasta. Atakuje płuca wcześniaka, a walka z nim jest bardzo trudna - mówi dr Elżbieta Kulikowska i zauważa, że środki na refundację Synagisu można znaleźć. - Ministerstwo Zdrowia powinno w końcu zaktualizować kalendarz szczepień. Pieniądze wydawane są np. na obowiązkową szczepionkę na polio, której to choroby dziś praktycznie już nie ma. Likwidacja szczepień na zanikające choroby, pozwoliłaby wygospodarować środki na choroby, które stają się bardzo powszechne, jak choćby wirus RS - dodaje.

KOMENTARZ:

Rodzice nie mają łatwego życia. Wielu z pewnością trudno odnaleźć się w rzeczywistości, w której zdaje się żyją dziś politycy. Gdzieś pomiędzy projektami o pięknie brzmiącej nazwie "Za życiem", a sytuacją, w której z tym nowonarodzonym życiem igra się, odmawiając mu lekarstwa. Utknęliśmy w miejscu, w którym o słupki wyborcze walczy się dawaniem jednym, a zabieraniem drugim. Bo jak inaczej myśleć o tym, że Polskę stać na refundację farmaceutyków w ramach programu "Leki 75 plus", podczas gdy rodzicom najmłodszych obywateli proponuje się - "Wcześniaki minus".

Zobacz również