Czy KPKM dyskryminuje starych pracowników?

Anna Jakowczyk od ośmiu lat pracuje w Komunalnym Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej w Białymstoku. Mimo że jest wzorowym pracownikiem czuję się dyskryminowana ze względu na płeć i wiek.

/BIA24/

/BIA24/

Chociaż Konstytucja RP zabrania dyskryminacji ze względu na wiek to na polskim rynku pracy niestety często zdarzają się tego typu przypadki. Z przejawami dyskryminacji najczęściej spotykamy się już podczas procesu rekrutacji pracowników. Coraz częściej pojawiają się jednak sygnały od pracowników z długoletnim stażem. Objawem ich dyskryminacji jest chociażby niesprawiedliwy system wynagradzania np. młodzi pracownicy na starcie dostają wyższą stawkę niż długoletni, doświadczony pracownik.

Czy takie zjawisko jest praktykowane w białostockiej spółce miejskiej?

Anna Jakowczyk ma 59 lat. Od 2010 r. jest kierowcą autobusu w Komunalnym Przedsiębiorstwie Komunikacji Miejskiej w Białymstoku.

- Owszem, gdy zaczynałam karierę, zawód kierowcy był zawodem typowo męskim. Uprzedzano mnie, że praca nie należy do najlżejszych. Do dziś wspominam jak po ośmiu godzinach jazdy jelczem dłonie tak mi drżały, że łyżki z zupą nie dałam rady podnieść... Dziś jest zupełnie inny komfort pracy, a widok kobiety za kółkiem nikogo już nie dziwi - opowiada Anna Jakowczyk.

Czasy się zmieniły, ale jedna rzecz jest stała. To wynagrodzenie za pracę kobiety...

- Nawet kierowcom z krótszym stażem niż mój przydzielane są konkretne autobusy, ja za każdym razem jeżdżę innym. W grafiku świątecznym w ogóle nie jestem wpisywana na dłuższe trasy (które są 100 proc. płatne) i wciąż pracuje na najniższej stawce godzinowej. Przykro mi, gdy słyszę na zajezdni, że nowoprzyjęty dwudziestokilkuletni pracownik ma ode mnie wyższe pobory nawet o 500-600 zł - skarży się pani Anna.

Kobieta przyszła do naszej redakcji

Z PROŚBĄ O INTERWENCJĘ.

Twierdzi, że od momentu zgłaszania swoich uwag zarządowi spółki jest dodatkowo jeszcze szykanowana.

- Wielokrotnie prosiłam pracodawcę, by mi wyjaśnił dlaczego po tylu latach pracy jestem na najniższej stawce godzinowej. Za każdym razem słyszę, że jestem nienagannym pracownikiem a moje uwagi są bezzasadne - tłumaczy kobieta i podaje przykład. - W styczniu 2018 r. przebywałam na trzytygodniowym urlopie (dodam, że to zakład pracy wybrał termin i czas trwania urlopu), a mimo to odebrano mi 3 proc. premii. Oficjalne powody, jakie usłyszałam od przełożonego to 1 proc. odebrano mi za tzw. "przepał" czyli zużycie większej ilości paliwa niż standardowo. Kolejne 2 proc. odebrano mi za "niedyspozycyjność". Dodam, że podczas urlopu nikt do mnie nie dzwonił i nie prosił o stawienie się w pracy. Nie rozumiem, skąd taki wniosek? - zastanawia się kobieta.

TYPOWA STAWKA KIEROWCY

Dariusz Ciszewski, prezes Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Białymstoku zapewnia, że Układ Zbiorowy Pracy, który obowiązuje w spółce i gwarantuje pracownikom wykonującym tę samą pracę jednakowe wynagrodzenie, jest przestrzegany. Ani organizacje zakładowe związków zawodowych, ani Rada Pracowników, nigdy nie zgłaszały jakichkolwiek jego naruszeń. Kontrole cykliczne Państwowej Inspekcji Pracy także nie wykazywały jego nieprzestrzegania. 

- W KPKM sp. z o.o. są cztery stawki zaszeregowania kierowców. Pani Jakowczyk znajduje się w jednej ze środkowych stawek zaszeregowania. Taką samą stawkę ma 90 na 224 kierowców, zatrudnionych w KPKM. Stanowi to 40 proc. kierowców. Nie widzę tu jakiejkolwiek formy dyskryminacji - wyjaśnia Dariusz Ciszewski. Dodaje, że premia, zgodnie z Układem Zbiorowym Pracy, jest premią uznaniową. - Pani Jakowczyk otrzymała za miesiąc styczeń 2018 premię w wysokości 12 proc. stawki zasadniczej. Dla porównania za inne miesiące: wrzesień 2017 - 18 proc., październik 2017 - 15 proc., listopad 2017 - 17 proc. Nie dostrzegam tu jakiejkolwiek "formy szykanowania". Nie rozumiem pytania "czy w styczniu Pani Anna odmówiła stawienia się do pracy". Odmowa stawienia się do pracy to ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Takie zdarzenie nie miało miejsca - dodaje.

WYSTARCZY TRANSPARENTNOŚĆ

Zbigniew Sulewski z Centrum im. Adama Smitha:

- Problem jest mi znany i wynika m.in. z faktu, że na rynku pracy bywa że brakuje dobrych fachowców. Kiedy pracodawca już znajdzie pracownika to jedyne czym może go zachęcić do pozostania to właśnie wysokość wynagrodzenia. Pytanie tylko jak pracodawca powinien zachować się względem "starych" pracowników? Czy powinien zapewnić im w pewnym sensie ochronę i zadbać również o ich komfort, czy podejść do tematu czysto ekonomicznie? Wydaje mi się, że w przypadku spółki miejskiej należałoby to wyśrodkować. Być może wystarczyłaby transparentność wynagrodzeń.

Zobacz również