Co z tym parkingiem w Choroszczy

Jak informowaliśmy kilka dni temu w Choroszczy powstały kolejne miejsca parkingowe. Z tym, że miejsca przeznaczone jedynie dla mieszkańców Choroszczy. Zastanawialiśmy się jak będzie to weryfikowane. Co z tymi, którzy z Choroszczy nie są, a na miejscu postojowym auto zostawią.

parking w Choroszczy

parking w Choroszczy

Okolica parkingu to ścisłe centrum miasta, przy placu dr. Z. Brodowicza. Są tam sklepy, instytucje kultury, instytucje usługowe oraz przychodnie i apteki. Od lat w tym miejscu trudno było o skrawek wolnego miejsca postojowego. Mieszkańcy Choroszczy chcący zrealizować swoje sprawy w centrum musieli parkować poza centrum lub też łamali przepisy zostawiając auta wzdłuż dawnego ogrodzenia stadionu, za co niejednokrotnie byli upominani i karani mandatami.

W związku z tym, że nowy parking powstał z gminnych pieniędzy publicznych, władze Choroszczy zdecydowały się przy zatoce parkingowej postawić tabliczkę z ograniczeniem (pisaliśmy o tym w piątek 25.11).

- Decyzja taka była powodowana tym, aby zapewnić mieszkańcom gminy Chroszcz zatokę parkingową, dać im swoisty azyl swobodnego pozostawienia pojazdu, a jednocześnie zaapelować do osób przyjezdnych, by starały się respektować prawo i potrzeby lokalnej społeczności - tłumaczy Urszula Glińska, rzecznik prasowy burmistrza Choroszczy. - Gmina Choroszcz nie ma ani prerogatyw, ani tym samym instrumentów, którymi mogłaby się posłużyć, aby zweryfikować, czy dany kierujący jest, czy też nie jest mieszkańcem Choroszczy. To nie należy do jej obowiązków; takie leżą w gestii policji. Niemniej jednak, budując parking, ideą było ułatwienie codziennego funkcjonowania mieszkańcom gminy Choroszcz, a jednocześnie - zainstalowanie tabliczki z ograniczeniem - próbą zwrócenia się do osób przyjezdnych, aby uszanowały potrzeby podatników gminy Choroszcz - wyjaśnia rzecznik burmistrza Choroszczy.

Wynika z tego, że parkowanie w Choroszczy na nowo utworzonym parkingu w centrum miasta dla przyjezdnych jest kwestią sumienia. Choroszcz grzecznie prosi gości o zaparkowanie w innym miejscu. Ale przy tym nie buduje innego parkingu "tylko dla przyjezdnych". Czy nie przypomina to sytuacji, gdy zapraszamy gości, ale gdy już przyjadą, okazuje się, że nie ma nas w domu. Co mamy o tym myśleć, zależy już od nas i naszego sumienia. 

Zobacz również