Jest pilarzem, pracował w lesie. Od nadleśnictwa dostał mieszkanie służbowe. 30 lat mieszkał w dworku w Krasnogrudzie, aż do czasu, gdy poszedł do więzienia. - Za co? Powiem tak: na pewno się nie należało, ale co zrobić... - Józef Budko macha ręką.
PILARZ BEZ DOMU
Gdy wyszedł na wolność w grudniu ubiegłego roku, od razu pojechał do swojego mieszkania. - A tam nic nie ma. Żadnych moich rzeczy ani łyżki, ani widelca nawet. Pytałem, ale nikt nic nie wie. Miałem dość, nic nie mam, nic nie tracę - tu będę siedział, dopóki nie oddadzą mi mojego mieszkania w Krasnogrudzie - mówi Józef Budko.
" namiocie /fot. H. Korzenny/"/>
Wójt gminy Sejny Dariusz Łostowski widzi go codziennie, gdy przychodzi do pracy. Sprawę zna i nie rozumie, dlaczego Budko wybrał sobie na obozowisko jego urząd. Tu sprawa już załatwiona. Jak informuje wójt, pod koniec 2015 roku Ośrodek "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów" wystąpił do gminy o wymeldowanie Józefa Budko z mieszkania w Krasnogrudzie. - Wydałem decyzję pozytywną, a on się odwołał do wojewody. Wojewoda utrzymał w mocy moją decyzję - uzasadnia wójt gminy Sejny. - Argumenty były takie, że ten pan od dawna tam nie mieszka, a budynek został wyremontowany i nie ma tam już takich mieszkań, jak były - dodaje.
PRZEMIANY KRASNOGRUDY
Dworek Miłoszów w Krasnogrudzie jest własnością Nadleśnictwa Pomorze. Leśnicy przekazali go w dzierżawę ośrodkowi Pogranicze. Dzięki funduszom europejskim i pieniądzom od samorządu województwa Pogranicze stworzyło tam unikalną placówkę kultury Europejskie Centrum Dialogu. Dworek gruntownie wyremontowano, podobnie inne zabudowania na całej posesji. Małgorzata Czyżewska z Pogranicza mówi, że lokatorzy zamieszkujący tu przed remontem dostali propozycje innych mieszkań i większość te propozycje przyjęła.
" /fot. H. Korzenny/"/>
O Józefie Budko już rozmawiać nie chce - odsyła do wywiadu, jakiego udzieliła lokalnemu "Radiu 5". W tej rozmowie powiedziała: "Było z naszej strony wynajmowanie i pomoc w znalezieniu miejsca do mieszkania. Tych miejsc, które opłacaliśmy, na przestrzeni czasu było bardzo wiele". Józef Budko wszystkie propozycje odrzucał. "Trudność w tej sprawie polega na tym, że nie ma z drugiej strony takiej chęci rozwiązania tego problemu" dodaje Małgorzata Czyżewska.
TYLKO W DWORKU
Józef Budko widzi to zupełnie inaczej: - Dostałem propozycję mieszkania. Przyjeżdżam, a tam barak jakiś, żadnych wygód - woda ze studni, toaleta na podwórku. To pomyślałem - ile można. To tak samo, jak mam tutaj, pod urzędem. A ja chce do swojego mieszkania. Ja tam wszystko miałem i wodę i ciepło, wygodnie. Teraz mówią, że tam nie ma takich mieszkań, a ja wiem, że są, tylko oni mnie nie chcą tam widzieć. Dlatego nie ustąpię, nawet jakbym miał tu zimę w tym namiocie spędzić - mówi Józef Budko.
Małgorzata Czyżewska: "Powrót do czasu sprzed powstania tutaj ośrodka kultury jest dziś niemożliwy. Nasza deklaracja jest taka, że będziemy wspomagać wynajęcie takiego lokalu, jaki mu odpowiada".
Na podwórzu urzędu gminy w Sejnach Józef Budko ma wszystkie swoje rzeczy. Spędza tu całe dnie, choć czasami wychodzi do urzędu pracy, szuka pracy, bo musi z czegoś żyć. Ale sprawy mieszkania - jak mówi - nie odpuści.