Boimy się - to pewne. Boimy się o swoje zdrowie, o swoich bliskich, o pracę, o zarobki, egzaminy, szkołę, o to, jak za tydzień, miesiąc, rok będzie wyglądało nasze życie. Czy wszystko wróci do normy? Czy będzie tak jak kiedyś? Kiedyś... czyli zaledwie jakiś miesiąc temu.
Boimy się - i planujemy. Chcemy mieć scenariusz na każdą możliwość. Chcemy wiedzieć, czy możemy w jakikolwiek sposób czuć się bezpieczni. Chcemy wiedzieć, czy możemy liczyć na służbę zdrowia. Czy w razie zakażenia wystarczy mam miejsca w szpitalu... Kiedy możemy liczyć na test?
Pytań jest mnóstwo. Mnóstwo wątpliwości. I mnóstwo sprzeczności.
Bo wojewoda - który przecież dziś odpowiada za koordynację działań na rzecz walki z koronawirusem, wątpliwości nie rozwiewa, na pytania nie odpowiada.
Weźmy przykład. Zapytaliśmy rzecznika wojewody o to, iloma testami na koronawirusa dysponuje Białystok.
Odpowiedź? Oto ona: Liczba testów, jakie posiada WSSE w Białymstoku jest zmienna, wystarczająca.
Pytaliśmy o to, dlaczego na wyniki testów trzeba czekać nawet półtorej doby. Odpowiedzi nie ma.
Pytaliśmy o szpital MSWiA. Jakie wojewoda ma plany, kiedy będzie doposażany, czy przewidywana jest ewakuacja pacjentów? Przecież już dwa tygodnie temu wojewoda właśnie zadecydował, że szpital zostanie przekształcony w tzw. jednoimienny - czyli to tu mieliby trafiać pacjenci z koronawirusem oraz chorobami towarzyszącymi. Pracownicy szpitala są przerażeni. Przerażeni, bo nic nie wiedzą. Organizują w internecie jakieś zbiórki środków ochrony osobistej, proszą o pomoc. Dyrektor szpitala uspokaja, że już się wszystkim zajęła, że maseczki i inne środki ochrony osobistej już zamówiła. Nie czekała na dostawy z agencji - działała sama, szukała, zamawiała... Nie boi się rozmawiać - rozwiewa wątpliwości, opowiada. A wojewoda?... Zadaliśmy mu kilka pytań: Jak zmienia się codziennie funkcjonowanie szpitala jako szpitala jednoimiennego. Jakie kroki zostały już podjęte, jakie są planowane? Co z ewakuacją pacjentów? Kiedy jest ona planowana?
Oddzwoniła rzeczniczka wojewody. Żeby obejrzeć konferencję. W internecie. Wojewoda wtedy odpowie. I co? Prowadzący spotkanie nasze pytanie sobie zmienił. "Czy tam już coś w związku z tym się zmieniło, czy jakieś już tam... Kiedy jest planowana ewakuacja pacjentów i kolejne kroki pana?" - zapytał w naszym - chyba imieniu.
Wojewoda znów odpowiedział po swojemu: "Sytuacja oczywiście jest zmienna. Zmieniają się w ostatnich dniach różne przepisy, które narzucają nam różne nowe rygory, ograniczenia. W tej chwili jednoimiennym szpitalem, który funkcjonuje, jest szpital wojewódzki w Łomży. Na dzień dzisiejszy ten szpital posiadający ponad 400 łóżek jest w minimalnym stopniu wykorzystany na walkę z koronawirusem w sensie takim, że ilość pacjentów tam jest niewielka. Ale oczywiście na sytuację będzie trzeba reagować dynamicznie. Szpital MSWiA ma świadomość tego, że może w pewnym momencie być powołanym do wykonywania tej funkcji szpitala jednoimiennego. Natomiast w tej chwili jeszcze pracuje w ramach, które go obowiązują. Bo moja konstrukcja w tym zakresie decyzji o przekształceniu ma charakter taki, a mianowicie, że harmonogram przekształcenia będzie wydawany według odrębnego polecenia. A tego odrębnego polecenia, które będzie zawierało harmonogram przekształcenia jeszcze nie wydałem".
Ufff... Jak dla mnie wojewoda mógłby tu równie dobrze mówić: bla bla bla. Bo niczego z tych jego wypowiedzi nie mogę się dowiedzieć. Tak samo jak i z innych. Rozmawiam też z innymi dziennikarzami. U nich jest to samo - pytań mnóstwo, zero odpowiedzi. Tak samo jest z pytaniami internautów, które mogą zadawać w trakcie wystąpienia wojewody.
A czy naprawdę o to chodzi? O to chodzi, żebyśmy nie wiedzieli? Nie wiedzieli, na czym stoimy, co nam grozi, do czego mamy się przygotować. Oczywiście, pewnie i wojewoda nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Ale traktujmy się z szacunkiem. Nie wie - niech powie, że nie wie. Wie - niech podzieli się informacjami. Nie ma sensu zbywanie dziennikarzy, organizowanie pseudokonferencji i proszenie prowadzącego, by zmieniał pytania tak, by łatwiej było na nie odpowiedzieć.
Szanujmy się. Mam prawo wiedzieć, co się dzieje. Mam prawo wiedzieć, ile jest maseczek, ile respiratorów, ile wykonywanych testów. Chcę się przygotować - nawet jeśli to będą tylko takie przygotowania w mojej głowie.
A tym, co mówią tak, by nic nie powiedzieć, po prostu nie ufam.