Białystok żąda dwóch milionów od rządu

Białystok domaga się od rządu polskiego zwrotu dwóch milionów złotych tytułem pokrycia kosztów wdrażanej obecnie reformy oświaty. Prezydenci dziesięciu miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich złożyli w Ministerstwie Finansów przedsądowe wezwania do zapłaty. Łączna kwota, jakiej domagają się miasta to ponad 103 mln zł.

Prezydenci miast w drodze do Ministerstwa Finansów /fot. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy/

Prezydenci miast w drodze do Ministerstwa Finansów /fot. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy/

Wezwanie dotyczy kosztów poniesionych przy dostosowaniu szkół do zmian oświatowych. Chodzi o likwidację i przekształcenia gimnazjów, a także wprowadzenie do szkół podstawowych siódmej oraz ósmej klasy. Białystok postanowił wystąpić o zwrot 2.142.515,48 zł.

- Tylko w ostatnich dwóch latach nasze miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich dopłaciły 12,8 miliardów do oświaty. Za te pieniądze mogłoby powstać około 1300 żłobków i przedszkoli czy 54 tysiące mieszkań komunalnych. To niedobra tendencja wzrastania kosztów. Chcemy uświadomić rządzącym, że powinni odpowiadać za zadanie oświatowe, a nie je przerzucać na barki i tak bardzo mocno już obciążonych samorządów - powiedział Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku i zarazem prezes zarządu Fundacji Unia Metropolii Polskich .

Wezwania do zapłaty są pierwszym krokiem ubiegania się samorządów o zwrot pieniędzy wydanych na reformę oświaty. Wezwanie do zapłaty dotyczy 2017 roku. Kolejnym krokiem ma być pozew.

Zdaniem Unii Metropolii Polskich obecny rząd nie uwzględnił finansowania zmiany systemu szkolnictwa. Pomimo zapewnień przedstawicieli administracji publicznej, że środki na przeprowadzenie reformy oświaty zostaną zagwarantowane, realne koszty zmian poniosły samorządy, czyli mieszkańcy.

- Będziemy czekać na odpowiedź zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego i następnie składać pozew zbiorowy. Zapraszamy też inne samorządy, by do nas dołączyły, bo być może ten pozew zbiorowy będzie miał większą siłę oddziaływania i nasze argumenty trafią nie tylko do rządzących, ale też do sądu - powiedział Tadeusz Truskolaski.

Zobacz również