- To decyzja bezprecedensowa, sprzeczna z traktatami i porozumieniami między Polską i Białorusią, sprzeczna z prawem białoruskim i konstytucją Białorusi, ale sprzeczna również z prawem międzynarodowym - mówił podczas konferencji prasowej Robert Tyszkiewicz, podlaski poseł Platformy Obywatelskiej i przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.
W polskich szkołach w Grodnie i w Wołkowysku uczy się ok. tys. Polaków. Placówki wybudowano w latach 90. z budżetu polskiego państwa. Ponadto, istnieje dwustronna umowa między Polską i Białorusią gwarantująca nauczanie mniejszości narodowych w języku ojczystym. Jednak, zmiany zajdą. Z nazwy wspomnianych szkół zniknie polskojęzyczny status placówek edukacyjnych, a lekcje będą prowadzone w języku rojsyjskim i białoruskim. To efekt nowelizacji kodeksu edukacji Białorusi. Zmiany mają wejść w życie 1 września br.
- Ten fakt bardzo niepokoi tak rodziców, jak i kadrę nauczycielską, również całą społeczność polską zamieszkującą na Białorusi - dodał Marek Zaniewski, wiceprezes Związku Polaków na Białorusi.
Sytuacji sprzeciwia sie Gmina Michałowo, która od lat współpracuje z Wołkowyskiem. Burmistrz Marek Nazarko wystosował w tej sprawie pismo do Michaiła Sićko, mera białoruskiego miasta.
"Uważamy likwidację języka polskiego w szkole w Wołkowysku, za niedopuszczalną, gdyż żadne konflikty i wojny nie mogą zniszczyć relacji międzyludzkich. Zawsze odczuwaliśmy też ciepłe przyjęcie z Waszej strony, dlatego pomimo likwidacji przez inne Samorządy kontaktów z miastami na Białorusi, my tego nie zrobilismy, zgodnie twierdząc, że czas konfliktów i wojny kiedyś się skończy, a łączące nas wzajemne relacje zostaną" - czytamy w piśmie.
Burmistrz Nazarko dodaje, że "nie potrafimy zrozumieć dlaczego Białoruś chce ukarać dzieci brakiem możliwości nauki języka ich przodków. (...) Odbieramy to, jako karygodny zamach na wzajemne zażyłości. Mamy nadzieję, że władze Wołkowyska do tego nie dopuszczą. W przeciwnym wypadku, będziemy zmuszeni przerwać naszą wieloletnią nienaganną współpracę".