Będzie kontrola w sprawie zamykania dzieci w toalecie. Rodzice zgłaszają kolejne przypadki

3-latki za karę zamykane w toalecie? Dyrekcja przedszkola w Białymstoku odpiera takie zarzuty rodziców. Po naszym artykule zgłaszają się kolejni rodzice zbulwersowani metodami wychowawczymi w Przedszkolu Samorządowym nr 77 przy ul. Rumiankowej. W przyszłym tygodniu kuratorium przeprowadzi kontrolę w tej placówce.

fot. pixabay

fot. pixabay

Po naszym czwartkowym (3.01) artykule "Przedszkolaka zamyka 3-letnie dzieci w łazience" dotyczącym metod wychowawczych w przedszkolu przy ul. Rumiankowej, dosłownie zawrzało. Zgłaszają się kolejni rodzice, którzy również dostrzegali problem i mieli podejrzenia co do bulwersującego sposobu karania dzieci, m.in. zamykania ich w toalecie. Tymczasem, sprawie zamierza przyjrzeć się Kuratorium Oświaty w Białymstoku.

- Dziś z rana (4.01) była u nas pani dyrektor z Przedszkola Samorządowego nr 77. Również poprosiła o wyjaśnienie sprawy. W przyszłym tygodniu przeprowadzimy w tej placówce kontrolę - mówi Małgorzata Palanis z Kuratorium Oświaty w Białymstoku.

POWTARZAJĄCY SIĘ PROBLEM?

Pierwsze głosy rodziców w tej sprawie pojawiły się już we wrześniu. Już wtedy 3-letnie dzieci rozpoczynające naukę w przedszkolu miały być za karę zamykane w toalecie. Rodzice twierdzili, że przedszkolaki były karane m.in. za to, że nie przestawały płakać. A płaczu na początku roku zawsze jest wiele, dzieci adaptują się do nowego miejsca. Niepokojące oznaki rodzice zauważali podczas codziennej zabawy z dziećmi, ich nagłej obawy przed pójściem do toalety bądź udawania się tam za karę czy strachu przed ciemnością. Niektóre dzieci mówiły otwarcie o problemie. Rodzice rozmawiali o tym między sobą a także z panią dyrektor przedszkola. Do dyrekcji wpłynęła pisemna prośba o wyjaśnienie sytuacji.

- Od czasu złożonej skargi monitoruję pracę pani wychowawczyni. Nie zauważyłam nic niepokojącego - mówi w rozmowie z dziennikarzem Bia24 Bogusława Czyrska, dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 77 w Białymstoku. - W sprawę zaangażowało się czworo rodziców. Prowadzone rozmowy rodziców z dziećmi odbywają się poza placówką i nie mamy żadnego wpływu na jej przebieg. To jest sprawa wyłącznie relacji rodziców z dzieckiem - dodaje dyrektor Czyrska..

Dyrektor przedszkola mówi, że nigdy wcześniej nie słyszała podobnych skarg. Twierdzi, że w poprzednich latach nie rozmawiała z nikim na podobny temat. Innego zdania są rodzice, którzy zabierają głos w internecie a także ci, którzy postanowili skontaktować się bezpośrednio z redakcją Portalu Informacyjnego Bia24 . Wśród nich jest pani Paulina, której 4-letni synek w końcu zmienił grupę przedszkolną.

- W pewnym momencie mój synek zaczął się moczyć, panicznie bać się ciemności. Jest skryty i zamknięty w sobie, ale w końcu się przyznał, że za karę musiał siedzieć w toalecie. Pytałam o to panie opiekunki, zaprzeczyły - mówi pani Paulina. - Po pewnym czasie okazało się, że nie tylko ja mam takie spostrzeżenia, ale też inni rodzice. Zgłaszaliśmy to pani dyrektor, ale nic z tym nie zrobiła. Z czasem zaproponowała nam zmianę grupy na co zdecydowaliśmy się od września - wspomina pani Paulina.

Wtedy takie kary miała stosować inna nauczycielka, która dziś jest jedną z opiekunek wspomnianych wcześniej 3-latków. Jak twierdzi pani Paulina, po zmianie grupy jest lepiej, a jej synek znacznie się otworzył. Dodaje, że dostrzega to także psycholog, z którym od pewnego czasu spotyka się dziecko.

- Ja widzę tam niestety złe podejście do dzieci i rodziców. Dzieci nie mogą nawet przynieść swojego misia czy kocyka - zauważa pani Paulina. - My, jako rodzice, nie powinniśmy się bać o nasze dzieci, kiedy są w przedszkolu. Chcemy jedynie, by były szanowane, bo to są przecież maleństwa. Zamiast tego są krzyki i zakazy - dodaje.

Jak jest - ma wykazać kontrola kuratorium. Z pewnością nie będzie to łatwe, bo o ile w szkołach można zapytać o zdanie uczniów (anonimowe ankiety), tak tu będzie się liczyło zdanie dorosłych. Słowo dyrekcji przeciw słowu rodzicom.

Zobacz również