Przejazd na Baranowickiej jest ważny, bo tędy prowadzi objazd ulicy Ciołkowskiego, zamkniętej dla ruchu z powodu wielkiej przebudowy tej południowej obwodnicy Białegostoku. Przejazd jest zaraz za rondem, które kanalizuje ruch tranzytowy w kierunku przejścia granicznego w Bobrownikach. To także najwygodniejsza droga dojazdu do Białegostoku z Grabówki, Sobolewa. Kilometrowe korki na rondzie od początku roku to codzienność.
Od 21 stycznia 2017 aby - jak tłumaczył to wówczas Urząd Miejski w Białymstoku - usprawnić ruch na przejeździe i zmniejszyć korki w okolicy zdjęto znak nakazujący zatrzymanie pojazdu przez przejazdem i wstawiono w to miejsce znak ostrzegający o zbliżaniu się do przejazdu, gdzie ruch samochodów może być zatrzymany przez pracownika kolei, gdy przejeżdża pociąg. Kierowcy przyzwyczaili się już do zwalniania przed przejazdem, ale ruch odbywał się płynnie, bez zatrzymywania. Teraz czas zmienić przyzwyczajenia.
Tor kolejowy Białystok - Zubki Białostockie jest nieczynny dla ruchu pasażerskiego już szesnaście lat. Dawniej jeszcze można było tam spotkać jakieś składy towarowe czy choćby drezyny. Od kilka lat raz w roku - na finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy przejeżdża orkiestrowy pociąg do Walił. W ubiegłym roku latem, na próbę uruchomiono kursy turystyczne do Walił. I to właśnie atrakcja turystyczna w postaci pociągu do Walił spowodowała przywrócenie nakazu zatrzymania przed przejazdem na Baranowickiej. Latem wracają regularne kursy weekendowe pociągu do Walił. Gminy, przez które prowadzi tor, porozumiały się co do finansowania pociągu. W ten sposób kilka razy w tygodniu, w weekendy będą tym torem jeździć pociągi.
Dlatego na przejazd na Baranowickiej wróciły znaki nakazujące zatrzymanie. Wróciły już 1 maja, chociaż pociągi pojawią się na torze dopiero w połowie czerwca. Chodzi o to - tłumaczą magistraccy urzędnicy - by kierowcy płynnie przeszli ze stanu przyzwyczajenia do zwalniania, do stanu przyzwyczajenia do zatrzymania. Oczywiście z pomocą w przyzwyczajaniu kierowców pospieszyli funkcjonariusze policji, którzy zaraz po zmianie organizacji ruchu kontrolowali ruch na przejeździe i zachowania kierowców.
Nakaz to nakaz - nie ma dyskusji. Pozostają jednak pytania, na które urzędnicy już odpowiadać nie chcą. Po pierwsze, dlaczego traktują kierowców jak dzieci, które potrzebują półtora miesiąca na zauważenie nowej regulacji ruchu. Po drugie - jakie są przeszkody by utrzymać dotychczasową regulację ruchu i na przykład w ramach "atrakcji turystycznej" nie zatrzymywać pociągu przed przejazdem, żeby kolejarz mógł wyjść, wstrzymać ruch na przejeździe i wrócić do pędzącego z prędkością 20 km na godzinę pociągu. Wygodniej jednak wykopać jeden znak i wkopać w to miejsce inny. I tak zapewne co pół roku (bo Ciołkowskiego będzie zamknięta jeszcze co najmniej rok). Zamiast się postarać, żeby było ciekawiej, a przy okazji trochę ulżyć kierowcom.