Lokal prowadzą ojciec z córką Zdzisław Tadeusz Jaworowski i Izabela Jaworowska-Rynkiewicz. Są w tym miejscu od ośmiu lat. Dobra lokalizacja, przy kinie Pokój, kiedyś był tu sklep spożywczy. Sala zabaw zajmuje powierzchnię 220 m kw. Jak mówi Zdzisław Jaworowski, od około dwóch lat dokłada do interesu aby zatrzymać to miejsce. Straty szacuje w tysiącach zł miesięcznie.
Dzierżawcy płacą czynsz w wysokości blisko 10 tys. zł miesięcznie (łącznie z opłatami za ogrzewanie, wode itp.). Do kosztów utrzymania centrum rozrywki dla najmłodszych doliczają jeszcze koszt zakupu matreriałów, tortów, zabawek, baniek czy innych artykułów przydatnych do zabaw a przede wszystkim koszty utrzymania pracowników.
- Ceny idą w górę, a konkurencji, która ucieka na obrzeża miasta, ciągle przybywa. Tymczasem dzieci nie odwiedza nas wcale więcej - opowiada Izabela Jaworowska-Rynkiewicz współwłaścicielka centrum. - Tworzymy tutaj rodzinną atmosferę, klienci są naprawdę zadowoleni i z chęcia do nas wracają - dodaje.
Nie tylko wracają, ale też wspierają w dążeniu do obniżenia czynszu. Petycję do władz miasta popierającą obniżenie czynszu za lokal podpisało ok. 70 rodziców zadowolonych z usług Bajkolandu i chcących by ich dzieci wracały do tego miejsca.
"To miejsce jest stworzone z miłością do dzieci. Na najmłodszych czeka wiele atrakcji, Profesjonalni animatorzy poprzez troskę jaką obdarzają nasze pociechy oraz wspólną zabawę wyróżniają te miejsce, w żadnym innym centrum rozrywki dla dzieci nie spotykamy się z takim podejściem. Dzieci w każdym wieku są tam miło widziane czy te 6-miesięczne czy te 13-letnie tak samo będą ucieszone z malowania twarzy, spotkania z Kubusiem Puchatkiem, Tygryskiem czy Prosiaczkiem, zabaw w "małpim gaju" czy wyjątkowo zorganizowanych urodzin. Bajkoland oferuje także pomoc przy organizowaniu imprez okolicznościowych czy urodzin nie tylko w ich placówce lecz też w naszych domach" - czytamy w petycji rodziców.
Właściciele Centrum nie mają wątpliwości, że nie utrzymają się na rynku, jeśli czynsz nie zostanie obniżony. Planują zamknąć Centrum na początku września jeżeli nic w tej sprawie się nie zmieni.
- Jest to zwykła działalność gospodarcza, której właścicielka od początku powinna liczyć się z ryzykiem w mniejszym lub większym stopniu. Miasto nie pomoże, ponieważ wszystkie podmioty na rynku są na równi traktowane i nie będzie to zgodne z prawem jeśli taka pomoc miasto zaoferuje - tłumaczy Urszula Mirończuk, rzecznik prezydenta Białegostoku.
- Lokal przy ul. Lipowej 12 został wynajęty w drodze pisemnego przetargu w 2009 r. Zaoferowana przez najemcę stawka czynszu wynosiła 31 zł/m kw. Aktualnie stawka ta wynosi 35,68 zł/m kw. i jest jedną z najniższych, jakie obowiązują w miejskich lokalach użytkowych w tej okolicy. Podmiot, który wynajął ostatnio inny miejski lokal w tym budynku, płaci czynsz w oparciu o stawkę 60 zł/m kw. - informuje Agnieszka Błachowska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Najemcy lokalu przy Lipowej złożyli wypowiedzenie umowy najmu. Zawarli w nim jednak prośbę o zmniejszenie opłat. Mają nadzieję, że wygrają ponowny przetarg z ceną niższą niż obecna. Zarząd Mienia Komunalnego w Białymstoku wyznaczył termin przekazania lokalu na 1 września 2017 roku. W dniu oddania lokalu powinien on być opróżniony i uprzątnięty. To kolejne koszty. Właściciel Centrum prosił o zgodę na uprzątnięcie lokalu dopiero po rozstrzygnięciu przetargu w nadziei, iż wygra tę walkę i będzie mógł dalej prowadzić swoją placówkę.
Zdzisław Jaworowski poprosił też o interwencję przewodniczącego Komisji Sportu i Turystyki Rady Miasta Zbigniewa Brożka. Prośba jednak pozostaje bez odezwu.